Obecne dramatyczne sytuacje na Odrze i Nerze nie są pierwszymi katastrofami, które dotknęły polskie rzeki.
Powódź Stulecia
Do takich zdarzeń na pewno można zaliczyć Powódź Stulecia z lipca 1997 roku. Dotknęła południową i zachodnią Polskę, Czechy, wschodnie Niemcy, północno-zachodnią Słowację oraz wschodnią Austrię. Wylały wody dorzeczy rzek Bóbr, Bystrzyca, Kaczawa, Kwisa, Mała Panew, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Odra, Olza, Oława, Skora, Szprotawa, Ślęza i Widawa, a także górnej Wisły i Łaby.
Na terenie naszego kraju zginęło 56 osób, ewakuowano ponad 106 tys. osób z zalanych terenów, a szkody oszacowano na ok. 3,5 miliarda dolarów. Pod wodą znalazło się 465 tys. ha użytków rolnych, uszkodzeniu lub zniszczeniu uległo 2,0 tys. kilometrów dróg i torów kolejowych, 1,7 tys. mostów i przepustów drogowych. Uszkodzone zostały zakłady przemysłowe, 261 szpitali i przychodni, 252 obiekty kulturalne, 300 zabytków, 937 szkół i przedszkoli, 33 placówki naukowe, 300 obiektów sportowych.
Powódź Stulecia miała również swój wymiar ekologiczny, bo zniszczeniu uległo 120 km sieci wodociągowej, 100 ujęć wody pitnej i ponad 200 studni. Zalanych zostało 70 oczyszczalni ścieków i 7 składowisk odpadów komunalnych. Najbardziej ucierpiała Opolszczyzna: 87 tys. ha gruntów znalazło się pod wodą, a 40 tys. osób trzeba było ewakuować z 26 tys. zalanych budynków.
Rzeka Bóbr zalana śmieciami
Kolejny dramat rozegrał się w 2006 roku na rzece Bóbr w Pilichowicach koło Jeleniej Góry, gdzie podczas opróżniania zbiornika elektrowni wodnej w Bobrowicach doszło do zalania terenów piaskowych. Do rzeki Bóbr, Bóbr, jednego z lewobrzeżnych dopływów Odry, przedostały się olbrzymie ilości mułu i śmieci.
Woda została niemal całkowicie pozbawiona tlenu, co uniemożliwiło przeżycie ryb. Udusiły się leszcze, karpie, okonie, płocie i szczupaki. Zginęły także żyjące w pobliżu rzeki wydry i norki. Na powierzchni wody unosiły się śmieci oraz tysiące martwych ryb. Mieszkańcy przez długi czas odczuwali odór rozkładającej się padliny. Bóbr był martwy na odcinku kilku kilometrów. Przyczyną był remont jazu piętrzącego wodę, jaki przeprowadzała Spółka Jeleniogórskie Elektrownie Wodne. Po opróżnieniu zbiornika nurt rzeki porwał ze sobą zalegający na dnie muł i śmieci.
Awaria ścieków na Ołowiance
15 maja 2018 miała miejsce awaria w przepompowni ścieków na Ołowiance w Gdańsku. w jej efekcie przez trzy dni zrzucono 150 tys. metrów sześciennych ścieków oraz nieczystości do Motławy i Zatoki Gdańskiej.
Doszło do sytuacji zagrażającej środowisku. O awarii i problemach dla środowiska informowały niemal wszystkie media w Polsce. Awaria została jednak szybko naprawiona, a jej skutki jak wskazał i Sanepid i Pomorski WIOS nie okazały się tak tragiczne jak prognozowano. Operator gdańskich wodociągów otrzymał karę finansową, a sprawą awarii zajęła się prokuratura.
Eksperci, którzy badali przyczyny uznali, że wywołał ją zespół kilku czynników, który wystąpił w tym samym czasie. Każdy z nich miał swój udział, ale gdyby występowały niezależnie, prawdopodobnie do awarii by nie doszło. W raporcie podkreślano, że możliwość przewidzenia zbiegu okoliczności, które spowodowały awarię o tych rozmiarach była mniejsza niż szansa na wygraną w totolotka. Usterka została zapoczątkowana dwukrotnym zawieszeniem sterowników, które kierowały pracą pomp. Wystarczyło, że w krótkim odstępie na zaledwie 0,2 sekundy przestało działać awaryjne zasilanie i nastąpiło całkowite przepełnienie zbiornika ścieków. Kiedy zalane pompy przestały pracować, ścieki zaczęły zalewać budynki położone na terenie gdańskiej dzielnicy Dolne Miasto.
Awaria "Czajki", dramat Wisły
Do tragedii doszło również w Warszawie, kiedy to w sierpniu 2019 roku z „Czajki”, największej oczyszczalni ścieków w Polsce do Wisły trafiły nieoczyszczone ścieki. By nie dopuścić do degradacji środowisko wojsko zbudowało most pontonowy, na którym ułożono dodatkowe kolektory oczyszczające. Niestety sytuacja powtórzyła się dokładnie rok później, w sierpniu 2020 r do Wisły ponownie dostały się ścieki. Po tym wydarzeniu warszawskie MPWiK podjęło budowę alternatywnego układu przesyłowego.
Ustalono również przyczynę obu katastrof. Był nią błąd w pochodzącym z 2006 roku pierwotnym projekcie budowy układu przesyłowego. Nie zaplanowano wtedy odpowiedniego drenażu, który pozwalałby na odprowadzanie nadmiaru wody i ścieków z przestrzeni otaczającej rurociągi. Gdyby został prawidłowo zaprojektowany, uniemożliwiłby osiągnięcie niebezpiecznego dla instalacji ciśnienia. Tymczasem w rurociągu panowały warunki jak w wodociągu, ale ciśnienie było znacznie wyższe.
Niestety, jak widać do awarii degradujących polskie rzeki i ich otoczenie dochodzi regularnie i najczęściej z winy człowieka. Pozostaje mieć nadzieję, że zaczniemy uczyć się na błędach i nieszczęścia na taką skalę więcej się nie powtórzą.
Tomasz Wypych
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura