O Annie Derewienko w ostatnim czasie jest dość głośno. Wszystko za sprawą porównania przez nią lidera PO Donalda Tuska oraz Olafa Scholza do Adolfa Hitlera. Okazuje się, że to nie jedyna głośna sprawa z udziałem komentatorki w programie TVP Info "Jedziemy".
Anna Derewienko występuje w programie Michała Rachonia "Jedziemy" w TVP Info w roli komentatorki wydarzeń politycznych i społecznych. Jak opisuje nią "Wyborcza", "prawicowa celebrytka" w telewizji publicznej komentowała m.in. zarzuty korupcyjne postawione Sławomirowi Nowakowi, wyniki wyborów czy też negocjacje na temat budżetu Unii Europejskiej.
Porównała Tuska i Scholza do Hitlera
W ostatnim czasie Anna Derewienko postanowiła porównać wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza do "pewnego Austriaka", oczywiście chodziło jej o Adolfa Hitlera.
"Czy Scholz zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo ta konwencja przemówienia przypomina pewnego Austriaka czy nikt mu na to uwagi nie zwrócił jak ćwiczył przemowę? Ależ mu muszą źle życzyć doradcy i PRowcy" – napisała komentatorka.
Gdyby tego było mało, podała ona dalej wpis jednego z użytkowników, który podłożył głos Adolfa Hitlera do nagrania z Donaldem Tuskiem.
"Dostanie mi się znowu, ale podam dalej. To jest komentarz do wystąpienia Scholza, gdyby ktoś nie wiedział" – skomentowała nagranie.
Bohaterka afery na końcu kampanii prezydenckiej
O Annie Derewienko głośno zrobiło się już w 2020 roku. Wówczas była już podopieczna bydgoskiej Fundacji Dum Spiro Spero skrytykował w mediach społecznościowych odwiedziny Rafała Trzaskowskiego w Bydgoszczy i jego zdjęcie z osobą z niepełnosprawnością.
"Nie jestem już podopieczną Fundacji Dum Spiro Spero z siedzibą w Bydgoszczy, której prezesem jest radna miasta Bydgoszczy, pani Katarzyna Zwierzchowska, zasiadająca także w kilku komisjach Urzędu Miasta (...). Zostałam wykluczona z Fundacji przez jej Zarząd, który powołał się na bliżej nieokreślone niestosowne moje zachowanie, w wyniku którego rzekomo utracił sponsora" — opisała Derewienko.
W sprawę zaangażował się nawet ówczesny kandydat na prezydenta Andrzej Duda, a także prezes Orlenu Daniel Obajtek, który zaoferował wsparcie Derewienko.
Jak ustalili jednak dziennikarze Onetu, informacje o rzekomy wyrzuceniu z fundacji Anny Derewienko z powodu wspierania Andrzeja Dudy były nieprawdą. Okazało się, że została ona skreślona z listy podopiecznych w wyniku podejrzeń o stalking jej byłego partnera i jego bliskich.
"Trudno, żeby nie mieć żalu do ludzi z rodziny byłego partnera, a konkretnie do jego brata i jego żony, że po tragedii mojej, czyli utracie nóg na torach, robią fotki weselne na torach, afiszując się z nimi wszem i wobec, rok po tym, jak moje życie się zawaliło" — komentowała Derewienko w mediach społecznościowych.
Innym powodem wrzucenia było również hejtowanie obecnego na wiecu Rafała Trzaskowskiego nastolatka z niepełnosprawnością.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura