Czy niepotwierdzone informacje z reportażu TVN mogą zamknąć firmę i pozbawić pracy blisko sto osób? Na to wygląda. Rzecz dzieje się w województwie lubuskim, w małej miejscowości Leszno Górne. Zdziwienie musi budzić wiara państwowych instytucji w TVN.
Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska (WIOŚ), Mirosław Ganecki zamknął 6 lipca garbarnie w Lesznie Górnym (Lubuskie) i tym samym wysłał pracowników na zieloną trawkę. Decyzja została podjęta 6 dni po reportażu TVN, w którym informowano o rzekomych nieprawidłowościach w zakładzie. Według dziennikarzy, w wodzie wypływającej z garbarni do rzeki Bóbr, występowały zakazane pierwiastki metali ciężkich, ołowiu i kadmu. Właściciel garbarni twierdzi jednak, że te pierwiastki w ogóle nie występują w żadnych substancjach używanych w zakładzie, więc to nie on jest winien zanieczyszczenia. Dlaczego więc zamknięto firmę, dzięki której pracę ma blisko 100 osób?
Czytaj: To koniec. Rodzice przegrali walkę o życie dziecka przed Trybunałem w Strasburgu
Pod koniec czerwca telewizja TVN została zaalarmowana przez okolicznych mieszkańców, którym dokuczał uciążliwy zapach wody w rzeczce. Część z nich jako winowajcę wskazała pobliską garbarnię. Pytanie czy słusznie? Dziennikarze, którzy dotarli do właściciela garbarni pokazali mu wyniki badań próbek pobranych z rzeki i przebadanych na Politechnice Warszawskiej. Wyniki wskazywały na obecność niebezpiecznych dla ludzi metali.
Kadm i Ołów
Skąd w takim razie niebezpieczne pierwiastki w wynikach badań?
- Nie wiem skąd w wodzie wzięły się ślady kadmu i ołowiu, ale proszę mi wierzyć, że chciałbym znać odpowiedź na to pytanie nie mniej niż WIOŚ - mówi Thomas Heinen, właściciel zakładu w Lesznie Górnym. - Jednak jednego mogę być pewien - tych pierwiastków nie używa się w przemyśle garbarskim, zatem nie pochodzą one z naszej firmy. Kropka. Co więcej, analiza przeprowadzona przez Inspektorat potwierdza, że te pierwiastki nie występują w ściekach z naszej oczyszczalni. Być może przyczyną są błędy popełnione przy pobieraniu próbki przez TVN. Biorąc pod uwagę, że w tym celu wykorzystali zwykły słoik, mogło to doprowadzić do zafałszowania wyników. Nie twierdzę, że jest to działanie celowe, ale z jakiegoś powodu w normalnych warunkach za ten proces odpowiadają profesjonaliści.
Procedury nakazują regularne sprawdzanie jakości wody wypływającej z garbarni. Badania Lubuskiego Inspektora Ochrony Środowiska wykonywane były w maju i czerwcu. Wyniki nie wykazały obecności ani kadmu, ani ołowiu.
- To prawda, że w przypadku niektórych wskaźników musi dojść do poprawy, ale nasze działania nigdy nie naraziły mieszkańców ani nie stanowiły zagrożenia dla środowiska – mówi Heinen. - Jednym z największych wyzwań dla wielu oczyszczalni, w tym naszej, jest wyeliminowanie ze ścieków azotu. Jednocześnie jego wysokie stężenie w wodzie często jest efektem wykorzystania przez rolników dużej ilości nawozów sztucznych. Niestety, jest to problem, który dotyka wielu rzek i wpływa na nadmierny rozrost glonów. Jednocześnie, nasza analiza wskazuje, że zaledwie 5 metrów w dół rzeki, stężenie azotu jest już zgodne z normą. Cały czas działamy na rzecz poprawy wyników, dlatego w ciągu 2 lat naszej działalności w Lesznie Górnym zainwestowaliśmy miliony złotych w rozwój infrastruktury służącej oczyszczaniu ścieków. Nasze działania na rzecz poprawy jakości wody prowadzone są w porozumieniu z WIOŚ. Każda z ich analiz wykonanych w ciągu ostatnich 3 miesięcy, pokazuje, że wyniki są coraz lepsze, dlatego z zaskoczeniem odebraliśmy decyzję o wstrzymaniu naszej działalności.
Pracownicy na bruk
Pracownicy garbarni są przerażeni wizją utraty pracy. W liście do burmistrza, Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Inspektoratów Ochrony Środowiska pytają o los garbarni i miejsc pracy.
“Jako pracownicy firm Heinen i Kaiser, zwracamy się z apelem o szybką zmianę decyzji wstrzymującej działalność oczyszczalni ścieków w Lesznie Górnym. Podstawa tego błędnego rozstrzygnięcia – materiał TVN o obecności w wodzie metali ciężkich, okazał się nieprawdą. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska” - piszą mieszkańcy Leszna Górnego.
"Z ogromnym rozczarowaniem i żalem obserwujemy działania administracji publicznej oraz samorządowej związane z funkcjonowaniem garbarni Heinen w Lesznie Górnym. Rozumiemy troskę o środowisko i mieszkańców, ale uważamy, że jest ona źle ukierunkowana. W obecnej sytuacji to pracownicy i ich rodziny wymagają wsparcia. Niestety, już dziś 5 osobom nie przedłużono wygasających umów o pracę. Problem nie jest zatem potencjalny, lecz bardzo realny. Nie chcemy stać w kolejce po zasiłek, chcemy dalej pracować" – dodają.
Właściciel czuje się pokrzywdzony, bo według niego to nie garbarnia jest powodem zanieczyszczenia wody metalami ciężkimi. Czy uciążliwy zapach i ślady metali ciężkich w rzece, które nie występują w procesie produkcji oraz w oficjalnych badaniach instytucji państwowych to wystarczające powody, żeby zamknąć zakład i pozbawić pracy w niewielkiej miejscowości blisko 100 osób? Zapytaliśmy o to w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Odpowiedź jest nieco enigmatyczna… Ciąg dalszy na następnej stronie
“Decyzja o zamknięciu została podjęta na podstawie wyników kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze, która wykazała, że oczyszczalnia w Lesznie Górnym nie spełnia kryteriów określonych w pozwoleniu wodnoprawnym. Po stronie przedsiębiorstwa Heinen Sp. z o.o. z Leszna Górnego należy podjęcie odpowiednich działań związanych z doprowadzeniem do stanu zgodnego z prawem. WIOŚ w decyzji o zamknięciu wskazał, że istnieje możliwość zorganizowania wywozu ścieków technologicznych do pobliskich oczyszczalni za pomocą wozów asenizacyjnych. W sprawie ustaleń kontroli i wyników badań próbek pobranych prosimy o kontakt z WIOŚ.”
Skontaktowaliśmy się z Lubuskim Inspektorem Ochrony Środowiska, ale do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Garbarnia w Lesznie Górnym
Garbarnia w Lesznie Górnym istnieje od czasów powojennych. Po 1989 państwowy zakład został sprzedany niemieckiej firmie Raeuchle, a dwa lata temu przejął go Thomas Heinen. Nowy właściciel podkreśla, że inwestuje w ekologię i nową oczyszczalnię ścieków.
W miejscowości liczącej 1200 mieszkańców taka firma to kluczowy pracodawca. Od momentu decyzji WIOŚ o zamknięcia garbarni, cała załoga zakładu przestała pracować. Została wysłana na płatne urlopy. Nie wiadomo jednak jak długo właściciel będzie w stanie wypłacać pieniądze, kiedy zakład codziennie przynosi straty.
Burmistrz Szprotawy
O los zakładu i jego pracowników zapytaliśmy Mirosława Gąsika, burmistrza Szprotawy, który zarządza miejsko-wiejską gminą, w skład której wchodzi Leszno Górne. To bardzo ciekawa postać. Niedawno wyszedł z aresztu tymczasowego za kaucją wynoszącą 100 tysięcy złotych. W październiku ubiegłego roku CBA wyciągnęło go z urzędu w kajdankach i na kilka miesięcy trafił za kratki. Ciążą na nim zarzuty korupcyjne, ale mimo to sąd zdecydował, że do czasu wyroku, po uchyleniu aresztu może być burmistrzem. Na nasze pytania do czasu publikacji burmistrz nie odpowiedział.
W rozmowach z Salon24.pl pracownicy i mieszkańcy Leszna Górnego przypominają, że jeszcze 3 lata temu burmistrz Gąsik fotografował się z właścicielem garbarni jak z najlepszym przyjacielem. - Dumny jestem, że kolejny inwestor chce zainwestować swój kapitał i rozszerzać działalność właśnie w naszej gminie – cytował wypowiedź burmistrza Gąsika, internetowy serwis Szprotawy. Teraz ten sam burmistrz, na stronach Szprotawy, cieszy się, że dzięki jego interwencji garbarnia przestała pracować.
PJ
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka