Jak donosi Onet.pl, dwie z oprawczyń porwanej i zgwałconej 14-latki z Poznania, to jej koleżanki z zajęć sportowych. Siatkarskie korzenie ma również inicjatorka porwania Paulina K. W dniu porwania natomiast miała wykładać towar w sklepie spożywczym, w którym pracowała, lecz się nie zjawiła.
Media obiegła sprawa porwania 14-latki z Poznania, która została porwana w piątek po godzinie 15:00. Dziewczynę uprowadzono na oczach jej matki przed sklepem na osiedlu Przyjaźni. Kobieta natychmiast powiadomiła policję, po tym, jak ciemne BMW odjechało w nieznanym kierunku.
Po około dwóch godzinach uprowadzoną dziewczynę odnaleziono kilkanaście kilometrów od Poznania. Inicjatorką porwania była dorosła kobieta, 29-letnia Paulina K., która prowadziła samochód i uczestniczyła aktywnie w gwałcie wraz z 17-latkiem. Jak podaje prokurator, powodem zdarzenia był fakt, że dziewczyna była winna 20 złotych za spaloną grzałkę do e-papierosa dziewczyny jednego z porywaczy, za którą nie chciała oddać za pieniędzy. W trakcie awantury, 14-latka nazwała Paulinę K. "k...". Wtedy kobieta od razu wymyśliła plan zemsty.
Oprawczynie grały razem w siatkówkę z pokrzywdzoną
Okazuje się, że cała trójka nastolatek spotykała się regularnie. Dziewczyny znały się z widzenia, a łączyła ich m.in. pasja do siatkówki – podaje Onet.
Aktywność 13-letniej Laury w media społecznościowych wskazuje natomiast, że z pokrzywdzoną łączyły ją dobre relacje koleżeńskie. Jeszcze w tym roku obie oznaczały się w postach i dawały "serduszka" pod swoimi komentarzami.
Onet.pl dotarł również do trenera klub, w którym trenowały dziewczyny. – One wszystkie zaczęły przychodzić na treningi przed około trzema laty – wspomniał.
Dodał również, że zna inicjatorkę porwania i matkę jednej z dziewczyn Paulinę K. – Ta kobieta jest dla mnie daleką znajomą, grała w siatkówkę plażową, chociaż bez myśli o profesjonalizacji, jeszcze 20 lat temu.
Szkoleniowiec mówił, że dziewczyny już u niego nie trenują, gdyż jak twierdzi musiał wyrzucić 14-letnią Marzenę i 13-letnią Laurę, ponieważ "chciały podporządkować sobie grupę".
Późniejsza ofiara porwania także zmieniła miejsce treningów. Jednak ta zmiana nie miała żadnego związku z jej zachowaniem: chodziło po prostu o korzystniejsze dla dziewczyny godziny treningów.
– Oczywiście, nie spodziewałem się, że dojdzie do takiej eskalacji. To, w czym wzięły udział te dwie dziewczyny, i to, co zrobiły koleżance, jest dla mnie niewyobrażalnym szokiem – kończy trener.
Paulina K. miała wykładać towar, ale nie przyszła do pracy
Paulina K. czyli inicjatorka porwania pracowała w sklepie spożywczym, gdzie wykładała dorywczo towar na półki. Onet dotarł do jej kolegów z pracy. Przyznali oni, że byli zdziwieni, iż 39-letnia przywódczyni grupy nie pojawiła się tego dnia w pracy.
– Dorywczo rozkładała u nas towar. Miała do nas ze swojego domu bardzo blisko. Dlatego zdziwiłam się, gdy przed tygodniem nie przyszła na zapowiedzianą godzinę: w piątek na 16. W niedzielę dowiedziałam się ze zdjęć z serwisów informacyjnych, dlaczego Paulina nie zjawiła się na umówionym rozkładaniu" – mówili o Paulinie K.
Według personelu spożywczaka, Paulina K. wyglądała na przykładną matkę. Jej partner także – w oczach szefowej sklepu – nie nadużywał alkoholu.
– Kupował piwo, ale były to zerówki – opowiada rozmówczyni Onetu. Warto dodać, że w Garbarach popularna jest wersja o rzekomym romansie 39-latki z 17-letnim Alanem O. (jednym ze sprawców porwania).
Paulina K. zabrała 7-letnią córkę na porwanie
Jak donosi z kolei "Wyborcza", w samochodzie, w którym znajdowała się porwana 14-latka była również 7-letnia córka inicjatorki porwania.
Informatorzy portalu mówią, że dziecko było widziane w aucie, gdy porywacze pojechali do sklepu, by kupić maszynkę do golenia (zgolili nią brwi i część głowy ofiary), a potem dotarli w okolice Złotnik pod Poznaniem.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo