Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że wakacje kredytowe odraczają spłatę, ale jej nie likwidują. Kredyt w późniejszym terminie, trzeba będzie spłacić. Natomiast to, czy z wakacji opłaca się korzystać, zależy od sytuacji kredytobiorcy – mówi Salonowi 24 prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Wchodzą w życie wakacje kredytowe, które w założeniu mają dać oddech kredytobiorcom w związku z szalejącą drożyzną. Na czym polega to rozwiązanie?
Prof. Elżbieta Mączyńska: To odroczenie spłaty rat kredytu, przesunięcie w czasie. Trzeba podkreślić bardzo ważną kwestię, która wielu osobom ucieka. Otóż wakacje kredytowe nie są zwolnieniem z płacenia kredytu. Są jedynie odroczeniem spłaty. Nazwa wakacje jest tu adekwatna. Tak jak urlop wypoczynkowy, czy zdrowotny, nie oznacza rezygnacji z pracy. Ale przerwę w jej wykonywaniu, celem odpoczynku, czy podreperowania zdrowia. Tak samo tu nie mamy do czynienia z darowaniem kredytu, ale odroczeniem spłaty na pewien czas. Ten kredyt w całości przyjdzie spłacić. Kredytobiorca zyskuje jedynie możliwość nie płacenia rat przez jakiś czas. Drugim zyskiem jest to, że nie narastają odsetki, normalne przy wydłużeniu spłaty kredytu. Jednak z rozwiązaniem tym wiążą się pewne ryzyka. Bo nie ma żadnej gwarancji, że na przykład za pół roku sytuacja będzie lepsza, rata mniejsza. Może być jeszcze gorzej. Choć oczywiście dla niektórych kredytobiorców samo odroczenie płatności może być bardzo dużą ulgą.
Przeczytaj też:
Ekspert: Wakacje kredytowe sprawiają, że ryzyko niespłacenia kredytu się minimalizuje
W jakich sytuacjach ludzie powinni korzystać z wakacji kredytowych?
To jest kwestia indywidualna. Każdy sam musi podjąć decyzję. Ważne jest, by mieć świadomość, że wakacje kredytowe odraczają spłatę, ale jej nie likwidują. Natomiast to, czy z nich korzystać, zależy od sytuacji kredytobiorcy. Dla niektórych faktycznie może być to oddech, możliwość ratunku. Moim zdaniem każdy powinien przeanalizować w jakiej sytuacji się znajduje. I jeśli okaże się, że bez korzystania z wakacji kredytowych będzie w stanie jedynie lekko zaciskając pasa płacić wyższą ratę, nie powinien z oferty korzystać. Jeśli natomiast faktycznie jest w sytuacji kryzysowej, wpadł w tarapaty, jak najbardziej z wakacji kredytowych może skorzystać. Ale też w takiej sytuacji powinien zastanowić się w jakiej formie.
To znaczy?
Ustawa o wakacjach kredytowych daje nam możliwość odroczenia spłaty kredytu w okresie dłuższym, na kilka miesięcy. A można też z nich skorzystać w perspektywie krótkookresowej, jednego miesiąca. To sprawa indywidualna.
Czyli osoby z gwarantowanym dochodem, na przykład emeryci, powinni raczej sobie wakacje kredytowe darować, a prowadzący działalność, którzy chwilowo wpadli w turbulencje, już mogą korzystać?
Tu nie ma reguły. Ktoś mógł znaleźć się w trudnej sytuacji finansowej na przykład z uwagi na problemy zdrowotne i ponieść duże wydatki, a nagły wzrost raty kredytu jest dla niego poważnym obciążeniem. Wtedy odroczenie spłaty może mieć sens.
Czyli to jest troszkę jak z kartą kredytową, która może być narzędziem bardzo bezpiecznym, poprawiającym nasze domowe finanse, ale źle użyta może wpędzić w kłopoty?
Tak jest w ogóle z każdym kredytem. To jak z nożem. W kuchni jest zwykłym narzędziem. Ale w ekstremalnych sytuacjach może zabić, a może ratować życie. Nie ma administracyjnego przymusu brania kredytu. Każdy podejmuje decyzję. Z wakacjami kredytowymi jest tak, że one mogą komuś pomóc. Ale ważne jest, by korzystając z nich znać swoje możliwości. By podjąć rozsądną decyzję – czy naprawdę musimy z tego odroczenia spłat korzystać. Jeśli musimy, czy potrzebujemy odroczenia na dłuższy okres, czy tylko na miesiąc. A przede wszystkim musimy mieć świadomość, że to jest odroczenie spłaty, a nie darowanie kredytu jako takiego. Bo spłacić raty będzie trzeba. Co najwyżej w późniejszym terminie.
Przeczytaj też:
Polityk lewicy: Jestem wierzący, ale kary za krytykowanie religii zniechęcą do Kościoła
"Całkowite wstrzymanie dostaw gazu jest możliwe. Kryzys Niemiec kryzysem Polski"
Inne tematy w dziale Gospodarka