Od stycznia Sejm podniesie prawdopodobnie kwotę bazową - dla posłów, marszałków, ale też ministrów, premiera, prezydenta czy szefa NBP. Zarobki dla najważniejszych urzędników w państwie mają wzrosnąć o 7,8 proc. od 2023 roku.
Inflacja szaleje - w czerwcu wynosiła 15,5 proc. Drożyzna w sklepach odczuwalna jest dla każdego. Mimo to, politycy zamierzają podnieść swoje pensje. - O 7,8 proc. mają wzrosnąć wynagrodzenia w sferze budżetowej w 2023 r. - zadeklarowała niedawno szefowa resortu finansów Magdalena Rzeczkowska po posiedzeniu rządu.
- 13 lipca dostaliśmy pismo z Ministerstwa Finansów zawierające wskaźniki i informację, że mam zaplanować 7,8 proc. podwyżki. Dotyczą one wszystkich pracowników, straży Marszałkowskiej i parlamentarzystów - podawała szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska.
Czytaj:
Szkolenie urzędników za 100 tys. zł. Fajerwerków nie zabrakło
Schroeder wcale nie jest na wakacjach. Oto prawdziwy powód wizyty w Moskwie
Nowe fakty o brutalnym porwaniu nastolatki w Poznaniu. Szajce grozi sroga kara
Zarobki dla polityków pójdą w górę?
Wskaźnik kwoty bazowej jest nieprzypadkowy, bowiem zbiega się z wyliczeniami ws. średniorocznej inflacji w przyszłym roku. Przeciętna pensja prezydenta wzrośnie o ok. 2 tys. złotych. Po zmianach, głowa państwa będzie zarabiać ok. 27 tys. złotych brutto. Prezesi NIK i NBP zarobią 1600 złotych więcej. Nieźle na zmianach wyjdą też posłowie i senatorowie, bowiem zyskają ok. 1300 złotych do uposażenia. Obecnie parlamentarzyści otrzymują 12 826 zł brutto i 4 tys. złotych diety. Marszałkowie i wicemarszałkowie dostaną 1600 złotych więcej, a ministrowie i wiceministrowie - odpowiednio 1400 i 1250 złotych.
W tle toczy się od lat dyskusja na temat niskich zarobków dla urzędników państwowych w porównaniu do innych krajów europejskich. Ostatnia podwyżka została wdrożona w sierpniu 2021 roku.
Wiadomo, że Lewica nie poprze nowego projektu. Wątpliwe, by na zwiększenie płac zgodziła się PO. - Jeżeli taka propozycja będzie, cała Lewica będzie głosować przeciwko temu. Dlatego, że kryzys, drożyzna, ludzie nie mogą związać końca z końcem, zastanawiają się, czy kupić lekarstwo, czy jedzenie, czy ubranie. A parlamentarzyści, ministrowie mają dostać podwyżki? Nie. My mówimy stanowcze nie, zdecydowane nie. I będziemy głosować przeciw - mówił poseł Lewicy Tomasz Trela.
"To nie podwyżka"
Plan podwyżek przypadł do gustu Tadeuszowi Cymańskiemu z Solidarnej Polski. - Sejm nie jest potraktowany ani lepiej, ani gorzej, bo podwyżki będą w całej sferze budżetowej. To nie jest tak, że siebie traktujemy lepiej niż innych. Nie ma tu niczego, co dawałoby podstawy do twierdzeń o szczegółowym, uprzywilejowanym traktowaniu - stwierdził w rozmowie z "Interią".
- To nie podwyżka, tylko waloryzacja. W tej chwili, niestety, wzrost wynagrodzeń jest niższy niż wzrost cen. Mamy do czynienia z kryzysem i ciężkimi czasami - dodał poseł.
GW
Inne tematy w dziale Polityka