Jarosław Kaczyński nie zostawił suchej nitki na zwolennikach opozycji, którzy w Kórnikach wyzywali go i publikę podczas spotkania w ramach wakacyjnych wyjazdów PiS. Prezes partii rządzącej uważa, że agresja tych ludzi nie była dziełem przypadku.
W Kórniku doszło do wulgarnego wiecu grupki przeciwników PiS. Pokazywano środkowe palce, cały czas krzyczano "je... PiS" i "w...lać", a nawet atakowano wychodzących z sali słuchaczy wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego - pisaliśmy w Salonie24. Do incydentów odniósł się lider Zjednoczonej Prawicy.
Wyzywali zwykłych słuchaczy Kaczyńskiego w Kórniku. Wulgarny protest zwolenników opozycji
W Kórniku byli też zwykli krytycy władzy
- To ogromny kontrast, bo z jednej strony była sala wypełniona życzliwymi ludzi w Kórniku, ale później, kiedy wychodziłem i rozmawiałem z kilkoma osobami, to były tam osoby krytycznie nastawione, ale spokojne, wysłuchujące argumentów - relacjonował Kaczyński.
- Później nastąpiło to, co zobaczyłem pod budynkiem hotelowym. Rozwrzeszczane grupy ludzi, którzy naprawdę upadli bardzo nisko, biorąc pod uwagę ich język, ich agresję, ich twarze. To wszystko, co by wskazywało na to, że nie byli pod tylko i wyłącznie wpływem własnych emocji - ocenił prezes PiS.
Te okrzyki, przecież nie występują w jednym tylko miejscu, bo to jest zjawisko w całym kraju. Te twarze, zachowania, które przenoszą się w inne miejsca — może nie aż w tak drastycznym wydaniu, ale nawet i parlament nie jest od tego wolny - zasugerował Kaczyński.
Jego zdaniem, temperatura sporu politycznego jest tak gorąca, jak nigdy. Było oczywiście czasem ostro, czasem nawet bardzo ostro, ale w żadnym wypadku nie następowało coś, co trudno określić inaczej, niż lumpenproletaryzacja życia publicznego - podsumował awanturę w Kórniku.
Czytaj też:
Polski ochotnik walczący na Ukrainie nie żyje. Kim był?
Ogromny pożar w Sankt Petersburgu. Płonęła wielka powierzchnia zakładu
Kaczyński uspokaja Polaków. "Nikt nie będzie siedział w zimnym mieszkaniu"
GW
Inne tematy w dziale Polityka