Viktor Orban uważa, że Unia Europejska nie powinna się wtrącać w wojnę na Ukrainę, a Polska działa bardziej "sercem", angażując się po stronie Ukrainy. W przekonaniu premiera Węgier, obrońcy kraju nigdy nie wygrają z armią Władimira Putina.
To kolejny raz, gdy Viktor Orban krytykuje zachodni świat, wspierający Kijów i jednocześnie tłumaczy postawę Kremla. W opinii węgierskiego przywódcy, nikt, poza nim w Europie, nie rozumie "starego języka" Rosjan, którym się posługują, „co nie znaczy, że to, co mówią, nie ma sensu” - podkreślił polityk w weekendowym wystąpieniu.
Czytaj:
Polski ochotnik walczący na Ukrainie nie żyje. Kim był?
Nowoczesny sprzęt w szpitalach już jest, ale są potężne braki kadrowe i awarie
Ogromny pożar w Sankt Petersburgu. Płonęła wielka powierzchnia zakładu
Rosja tylko się... broni przed zachodnią bronią
Orban przekonuje, że Moskwa będzie prowadzić działania wojenne z obawy przed zasięgiem ciężkiego sprzętu, jaki otrzymała Ukraina. - Chcą tylko, żeby nie mógł ich spotkać atak wojskowy z terytorium Ukrainy. To, co teraz robi Europa, skutkuje przedłużeniem tej wojny - ocenił węgierski szef rządu.
W dalszej części wywodów, Orban mówił językiem wyjętym żywcem z podręczników rosyjskiej propagandy. Stwierdził, że Kijów stoi ramię w ramię z „anglosaskimi szkoleniowcami” i zachodnią bronią, a „świat nie tylko nas nie popiera, ale nawet demonstracyjnie nie popiera”.
"Nie będzie rozmów pokojowych"
- Nie będzie rosyjsko-ukraińskich rozmów pokojowych, a kto na nie czeka, ten czeka nadaremno - wyjawił Orban, ale nie dodał, dlaczego w ogóle dochodziło do takich rokowań, niedawno też w Stambule. Zdaniem Orbana, NATO jest dużo silniejsze od Rosji, dlatego Władimir Putin nigdy nie zdecyduje się na uderzenie w którykolwiek kraj, należący do Paktu Północnoatlantyckiego. Skrytykował też ostrzeżenia, padające z ust polityków ukraińskich, wedle których Moskwa nie poprzestanie na ich kraju. Według Orbana, to retoryka, obliczona na zwiększenie poparcia zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego.
Kto jest wszystkiemu winny? Premier Węgier uważa, że Niemcy i Francja nie dotrzymały ustaleń porozumień mińskich. Gdyby rządził Donald Trump w USA, a Angela Merkel w Niemczech, do wojny by nie doszło. Teraz receptą jest spotkanie między przywódcami Stanów Zjednoczonych i Rosji, bez udziału Unii Europejskiej - zaproponował Orban.
Relacje Węgier z Polską
Orban nie ma też wątpliwości, że kwestia inwazji skomplikowała relacje Budapesztu z Warszawą i zachwiała współpracą w ramach Grupy Wyszehradzkiej. - Problem jest po stronie serca, gdyż o ile Węgrzy patrzą na ten konflikt jako na wojnę dwóch słowiańskich narodów, to Polacy czują, że sami też w niej walczą - oznajmił. - Przy pomocy rozumu trzeba uratować z naszej przyjaźni wszystko, co się da, na czasy powojenne - określił Orban.
GW
Inne tematy w dziale Polityka