Problemów społecznych jest wiele uważa ks. Isakowicz-Zaleski Fot. Pixabay
Problemów społecznych jest wiele uważa ks. Isakowicz-Zaleski Fot. Pixabay

Polityka socjalna rządu w praktyce. "Mamy do czynienia z szeregiem absurdalnych przepisów"

Redakcja Redakcja Niepełnosprawni Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
W kwestiach społecznych wiele działań można ocenić pozytywnie. Ale są też bardzo poważne wyzwania i problemy. Nie brak polityki na zasadzie krok do przodu, dwa do tyłu – mówi Salonowi 24 Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji Św. Brata Alberta.

Zajmuje się Ksiądz pomocą niepełnosprawnym, ale też uczestniczy w akcjach dla bezdomnych, pomocy uchodźcom. Rządzące dziś Prawo i Sprawiedliwość szczyci się programem społecznym, niskim bezrobociem. Jak ta polityka społeczna wygląda z punktu widzenia osoby praktycznie zajmującej się pomocą ludziom potrzebującym?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Muszę powiedzieć, że zostało podjętych szereg działań, które mogę ocenić pozytywnie. Rzeczywiście wiele zmieniło się na plus. Jeśli chodzi o temat pomocy osobom niepełnosprawnym, nastąpiła poprawa w kwestii dziennych placówek dla osób z najpoważniejszymi niepełnosprawnościami, a także w kwestii relacji między rządem a organizacjami pozarządowymi. Ale są też problemy. Największy dotyczy warsztatów terapii zajęciowej. To problem, który pojawia się co jakiś czas. Warsztaty te, których jest już ponad 700 w Polsce pełnią bardzo ważną rolę zwłaszcza w środowiskach małomiasteczkowych czy nawet wiejskich. Są one jednak bardzo słabo dofinansowane i brak jest koncepcji, jak to rozwiązywać. W tej chwili trwa ogólnopolski protest kierowników warsztatów terapii zajęciowej. Bardzo słusznie zwracają oni uwagę na to, że przy gwałtownym wzroście kosztów, który nastąpił, zagrożony jest stały dowóz tych osób na zajęcia. Co szczególnie kosztowne jest w rejonach wiejskich. Drugim problemem jest wzrost pensji minimalnej.

Akurat podniesienie płacy minimalnej jest tym, czym rząd bardzo się szczyci. Elementem, mającym poprawić poziom życia Polaków?

Ale każdy kij ma dwa końce. W tym wypadku jest tak, że owszem, ustawowo minimalna pensja pracowników musi wzrosnąć. Ale jednocześnie w ślad za tym nie idzie dofinansowanie tych ośrodków. A co za tym idzie, przestaje być je stać na sfinansowanie wynagrodzeń. Co więcej – prywatni darczyńcy, wspierając ośrodki mogą dać darowizny na sprzęt, dodatkowe wyposażenie, nawet na remonty. Ale nigdy na wynagrodzenia. Więc koło się zamyka. Bez czującej się bezpiecznie stałej kadry te placówki mają bardzo utrudnione funkcjonowanie. Rząd, podnosząc ustawowo minimalne wynagrodzenia, a  przy tym nie zapewniając równoległego finansowania dla tych placówek, stawia je w bardzo trudnej sytuacji.

A jak zmieniła się sytuacja mówiąc ogólnie ludzi biednych, na przykład osób z problemem bezdomności?

Tu też mamy do czynienia z pewnym „szarpaniem się”. Mówiąc obrazowo, jest to działanie na zasadzie krok do przodu, krok do tyłu. Wiele samorządów prowadzi imponujące programy dla osób bezdomnych. Ale wciąż mamy do czynienia z szeregiem absurdalnych przepisów, problemów. A to wszystko potęguje nakładający się na to wszystko kryzys uchodźczy – od lutego do Polski przybyło wielu uchodźców z Ukrainy. Ludzie ci często są w naprawdę tragicznym położeniu życiowym. Podam przykład. W ośrodku fundacji św. Brata Alberta znajduje się wiele kobiet i dzieci głównie ze wschodniej Ukrainy (mężczyźni są na froncie). Panie te nie mają żadnych świadczeń. W większości nie wrócą, bo nie mają dokąd wracać. I w samym jednym ośrodku jest około stu osób. Ogromnym wyzwaniem, jakie stanie przed państwem jest pojawienie się dużej grupy społecznej uchodźców z Ukrainy. Ludzi, którzy nie są klasycznymi bezdomnymi, ale nie mają świadczeń, jakoś im trzeba będzie pomóc. Konieczne są działania systemowe. Jest też drugie wyzwanie. Co roku uczestniczę w krakowskich wigiliach dla osób bezdomnych i samotnych. I ogromną grupę stanowią ludzie, niebędący bezdomnymi – mający dach nad głową. Ale bardzo samotni. To osoby, które mają gdzie mieszkać, mają jakoś zapewniony byt. Ale albo nie założyły rodziny, albo straciły ją, albo na przykład mają rodzinę daleko, bo dzieci i wnuki wyjechały za granicę. Pomoc systemowa dla takich osób jest kolejnym wyzwaniem, jakie państwo polskie powinno podjąć.

Wracając do polityki społecznej i ogłaszanych przez rząd sukcesów. Oprócz wzrostu wynagrodzeń i spadku bezrobocia najczęściej słyszymy oczywiście o programie Rodzina 500 Plus. Jak ocenia ksiądz ten sztandarowy projekt obecnego rządu?

Ogólnie sam program 500 plus oceniam pozytywnie. Ale oczywiście jak zawsze liczą się szczegóły. Pewnym absurdem jest, że obok osób naprawdę potrzebujących, z programu korzystać mogą ludzie bardzo majętni. Znam przypadki, w których osoby zamożne biorą świadczenie, po czym w całości przekazują je na przykład na pomoc rodzinom naprawdę potrzebującym. To oczywiście bardzo szlachetna postawa. Problem polega na tym, że ta pomoc od razu powinna trafiać do rodzin potrzebujących. Dlatego może sensownym pomysłem byłoby zwiększenie świadczenia, żeby zamiast 500 plus było 600 plus. Ale żeby trafiało do tych rodzin, które tego wsparcia potrzebują.

 PRZECZYTAJ TEŻ:

Kaczyński rozwiał wątpliwości. Premier Morawiecki nie do ruszenia

Tokarczuk nie chce, by jej książki trafiały pod strzechy. "Piszę nie dla idiotów"


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo