Jak się okazuje, ofiarą księdza Andrzeja Dębskiego miała być nie tylko internautka Ola. Po ujawnieniu sprawy przez "Gazetę Wyborczą" do redakcji wpłynęły kolejne wiadomości o nagannym zachowaniu duchownego.
"Gazeta Wyborcza" opisała, że posiada kilka nagrań i szereg obscenicznych wiadomości, które ksiądz przesyłał na Messengerze nieznanej bliżej mu internautce. Ich treść jest szokująca. "Będziesz suką do spełniania moich poleceń, zachcianek. A będzie ich dużo", "Sekretarz dziś zaprasza na saunę... odmówiłem... oszczędzam nasienie [...]".
Jak się okazuje, internautka Ola ma nie być jedyną poszkodowaną przez księdza Andrzeja Dębskiego. Do redakcji dziennika zgłosiła się kolejna kobieta, której ksiądz miał składać intymne propozycje.
Ks. Dębski proponował pieniądze albo posadę za milczenie
Dziennik otrzymał kolejny list ws. księdza Dębskiego. Do redakcji napisała kobieta, która opowiada, że wszystko działo się w 2018 roku, gdy miała 22 lata. Miała dostawać obsceniczne wiadomości i propozycje związku. Kobieta informuje, że dostawała też od księdza nagie zdjęcia.
Jak opisuje, zgłosiła ona tą sytuację innemu księdzu, lecz ten miał stwierdzić, że sama jest winna, odpisując na jego wiadomości. Wówczas 22-latka skierowała sprawę do arcybiskupa Tadeusza Wojdy, ale ten miał "zamieść sprawę pod dywan".
Ks. Andrzej Dębski, który miał wystraszyć się stanowczej reakcji kobiety, zaproponował jej pieniądze albo posadę w "Obiektywie" w zamian za milczenie. Duchowny w rozmowie z biskupem miał się wszystkiego wyprzeć i twierdzić, że to on został uwiedziony.
Kobiet mogło być dużo więcej
List od kolejnej kobiety nie był jedyną wiadomością jaka dotarła do redakcji "Gazety Wyborczej". Do gazety trafił również list od osoby, który nazywa siebie "informatorem z kurii" i twierdzi, że kobiet nękanych przez ks. Dębskiego było więcej.
"Są inne, które weszły z nim w kontakty intymne. Pierwsze zgłoszenie miało miejsce za czasów arcybiskupa Ozorowskiego. Ks. A.D. był wtedy jego osobistym sekretarzem. Dziewczyna, poniżej lat 20, poszła do kurii i to zgłosiła. Miała z nim romans, drogie hotele, seks. Nic nie zrobiono" - czytamy.
Warto dodać, iż w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" ksiądz Dębski nie zaprzeczył, że wysyłał wiadomości. – Nie wiem, nie mam pojęcia, co się ze mną stało, jak się to wydarzyło – tłumaczył.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo