To nie jest przypadek, że głośne incydenty z udziałem polityków PiS wywołują takie oburzenie nie w pierwszym, czy drugim, ale siódmym roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej też przecież różne wypowiedzi, incydenty związane z politykami PiS miały miejsce. Ale wtedy niewiele osób zwracało na nie uwagę. Dziś jest inaczej. Wynika to z chęci uzasadnienia przez wyborców ich odwrócenia się od partii rządzącej – mówi Salonowi 24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.
Pod koniec rządów Platformy Obywatelskiej słowa Stefana Niesiołowskiego o szczawie i mirabelkach, czy rady Bronisława Komorowskiego „wziąć kredyt, zmienić pracę” wywoływały irytację obywateli. Zdaniem wielu świadczyły o arogancji i zużyciu PO i przysłużyły się do klęski tej partii w 2015 roku. Dziś mamy radną PiS określającą się jako elitę, prezydenta mówiącego o zaciskaniu zębów, premiera radzącego ocieplać domy. Oburzenie wywołały też słowa ministra Przemysława Czarnka, że należy jeść mniej i taniej, choć tu akurat minister twierdzi, że zostały przekształcone. Jednak czy ogólny obraz nie jest identyczny jak w schyłkowym okresie PO?
Prof. Antoni Dudek: Być może nie należy tu szukać analogii 1:1. Ale na pewno jest tak, że obserwujemy zjawisko, polegające na zużyciu się władzy i zmęczeniu nią obywateli. To nie jest przypadek, że te incydenty wywołują takie oburzenie nie w pierwszym, czy drugim, ale siódmym roku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej też przecież różne wypowiedzi, incydenty związane z politykami PiS, miały miejsce. Ale wtedy niewiele osób zwracało na nie uwagę. Dziś są powszechnie krytykowane, przedstawiane jako przykład arogancji rządzących, ich oderwania od rzeczywistości.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Premier: To będzie trudna jesień i zima. Rodacy, postarajcie się ocieplić domy
Z czego mechanizm ten wynika?
Z chęci uzasadnienia przez wyborców ich odwrócenia się od partii rządzącej. Ci, którzy wcześniej na nią głosowali, dziś są nierzadko zmęczeni bądź zniechęceni. Oburzenie się na arogancję sprawujących długo władzę polityków jest dobrym wytłumaczeniem. Zresztą nie jest to wyłącznie polski mechanizm. On ma miejsce wszędzie, z tym, że bywa to zjawisko o różnym natężeniu. W niektórych krajach jest to po jednej kadencji, w innych po kilku. W Polsce nie mamy zbyt wielu doświadczeń, demokracja trwa dopiero trzydzieści lat. Ale w tym okresie żadnej partii nie udało się rządzić dłużej, niż dwie kadencje. A i dwie kadencje wcześniej były rzadkością. Udało się to Platformie Obywatelskiej w latach 2007-2015 i teraz Prawu i Sprawiedliwości.
Zatem biorąc powyższe pod uwagę, można zaryzykować stwierdzenie, że to schyłkowy okres PiS, że partia ta „wpadła w korkociąg” i zmierza ku wyborczej klęsce?
Byłbym bardzo ostrożny z takimi twierdzeniami. Oczywiście sytuacja PiS jest bardzo trudna z uwagi zarówno na kwestie zewnętrzne, drożyznę i kryzys, wreszcie wspomniane zmęczenie Polaków formacją rządzącą. Ale zniechęcenie wyborców formacją rządzącą to, jeśli chodzi o zmianę władzy, jedynie połowa sukcesu. Druga połowa to silna, świadoma swoich celów i skuteczna opozycja. I jeśli mówimy o roku 2014, czy 2015, sytuacja Prawa i Sprawiedliwości z tamtego czasu była zdecydowanie lepsza niż dziś PO czy którejkolwiek innej partii ze strony opozycyjnej. Problemem opozycji jest jej rozproszenie. Fakt, że na czele PO stoi Donald Tusk, polityk mocno zużyty, którego wizerunek jest dodatkowo skutecznie osłabiony przez pisowskie media. Dlatego jeden warunek – zmęczenie rządzącym PiS-em jest już spełniony. Drugi, skuteczna i silna opozycja - nie. Dlatego jest zbyt wcześnie, aby można było cokolwiek przesądzać.
PRZECZYTAJ TEŻ:
W rocznicę zbrodni wołyńskiej prezydent Ukrainy wykonał ważny gest dla Polski
Wyrzutnie HIMARS nie pudłują, Ukraińcy skutecznie niszczą Rosjan. "Są bliscy paniki"
Jak ksiądz-przestępca seksualny został sekretarzem kardynała? „Polecił go ks. Dziwisz”
Inne tematy w dziale Polityka