Zdaniem eksperta protesty rolników z Holandii przeniosa sie też na inne kraje. Fot. PAP/EPA/KEES VAN DE VEEN
Zdaniem eksperta protesty rolników z Holandii przeniosa sie też na inne kraje. Fot. PAP/EPA/KEES VAN DE VEEN

Ekspert o protestach w Holandii: To przesilenie ogólnoświatowe. Będzie się działo

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 42
Kryzys lat 2008-2009 nie został rozwiązany, a jedynie przypudrowany dodrukiem dolara, euro i jena. W Holandii dodatkowo mamy społeczeństwo o bardzo wysokim poziomie samoorganizacji, zainteresowania życiem publicznym. A kwestia rolników ciągnie się od dziesiątek lat. Jeśli na to wszystko nałożymy kwestię agendy ekologicznej, która niezależnie od tego, czy ktoś ma do niej stosunek pozytywny, czy negatywny, nie będzie procesem bezbolesny, to protesty społeczne nie mogą dziwić. Co więcej, byłoby bardzo dziwne, gdyby ich nie było – mówi Salonowi 24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski.

Trwają ostre protesty rolników w Holandii. Czy to wystąpienia lokalne, jakie miały miejsce i w przeszłości, czy też mamy do czynienia z jakimś przesileniem, wstępem do większej eskalacji kryzysu?

Prof. Rafał Chwedoruk: Generalnie słowo przesilenie jest adekwatne. Co więcej, wydaje się możliwe do przeniesienia na całą politykę światową. Niestabilna sytuacja w Chinach, protesty związane z upadkiem jednego z banków. Ogromne protesty rolnicze w Indiach. W Irlandii Północnej sukces partii Sinn Fein, która wprost dąży do oderwania od Wielkiej Brytanii i zjednoczenia wyspy. Napięta sytuacja społeczna we Francji, protesty we Włoszech.

To wszystko pokazuje, że kryzys lat 2008-2009 nie został rozwiązany, a jedynie przypudrowany dodrukiem dolara, euro i jena. W Holandii dodatkowo mamy społeczeństwo o bardzo wysokim poziomie samoorganizacji, zainteresowania życiem publicznym. A kwestia rolników ciągnie się od dziesiątek lat. Jeśli na to wszystko nałożymy kwestię agendy ekologicznej, która niezależnie od tego, czy ktoś ma do niej stosunek pozytywny, czy negatywny, nie będzie procesem bezbolesny, to protesty społeczne nie mogą dziwić. Co więcej, byłoby bardzo dziwne, gdyby ich nie było. Żyjemy w czasie pewnego rozedrgania, mówiąc potocznie można powiedzieć, że „będzie się działo”.

Przeczytaj też:

Tomasz Lis sprzedaje willę w Konstancinie. Cena zwala z nóg

Ewakuacja Krakowskiego Przedmieścia. Policja: sytuacja jest bardzo poważna

Nie wspomniał Pan o czynniku jakim jest wojna w Ukrainie. O ile w Europie Środkowej także zwykli ludzie widzą zagrożenie, tak na Zachodzie ludzie widzą wzrost cen, ale niekoniecznie dostrzegają zagrożenie wojną, czy potrzebę wsparcia napadniętej przez Rosję Ukrainy?

Ja bym dodał tu jedną rzecz, o której w Polsce dość niewystarczająco informowano. Kilka lat temu właśnie w Holandii przeprowadzone zostało referendum w sprawie stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską. I wynik referendum był przeciw, tyle że frekwencja była niewysoka. I społeczeństwo holenderskie podchodzi do stowarzyszenia Ukrainy z UE w ten sposób, że dla nich będzie to nie tylko sojusznik, ale i konkurent.

Natomiast to, że akurat w Holandii miały miejsce te protesty nie jest zaskoczeniem. Społeczeństwo holenderskie, podobnie jak belgijskie było bowiem społeczeństwem tzw. filarowym. To było zarówno podziały polityczne – byli mocni liberałowie, socjaliści, z drugiej strony wymiar kulturowy, np. Fryzowie w rolniczym regionie na północy. W pewnym sensie wymiar kulturowy miał protest Żółtych Kamizelek we Francji, gdzie protestowali mieszkańcy prowincji, oburzeni zbyt wysokimi cenami dojazdów do pracy. Tu będzie podobnie, ale dochodzi nowy element – wysokie ceny nośników energii.

Jeśli wojna w Ukrainie szybko się nie skończy, to te ceny nie spadną, pomimo, że recesja powinna temu sprzyjać. To jest diabelski krąg – z jednej strony wojna, z drugiej recesja, z trzeciej ceny paliw. Te ceny uderzają i będą uderzać w różne segmenty rolników. Szczególnie, że rolnictwo przez dziesiątki lat było w Europie hołubione. Działo się tak z prostej przyczyny, chęci uniknięcia niedoborów żywności.

Tyle, że o ile w Polsce rolnicy są grupą liczną, w krajach zachodnich ich liczba jest znacznie mniejsza.

Faktycznie, dziś rolnicy w Europie nie są grupą szczególnie liczną, ale bardzo wpływową. Tworzą silne lobby. I ich protesty są znaczące. I będą się nasilać. W rolników uderzyło kilka rzeczy na raz. Widoczne są protesty w Holandii, ale będą też w innych krajach. Już zresztą możemy zauważyć wzrost niezadowolenia w Niemczech. To zjawisko będzie narastać w całej Europie.

Przeczytaj też:

Nieoficjalnie: Polityk PiS zawieszona po kontrowersyjnych wpisach na Twitterze

Iran wesprze Rosję w działaniach wojennych na Ukrainie. Przekaże jej potężną broń

"On chce zdetonować", "odsuńcie się". Nagrali moment, gdy szaleniec kładzie pocisk


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj42 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka