Ewa Siedlecka opublikowała w mediach społecznościowych fotomontaż przy zbudowanej zaporze na granicy polsko-białoruskiej. Publicystkę rozbawił doklejony do zdjęcia pomnik smoleński z Warszawy. W sieci zawrzało, a internauci pytają, dlaczego dziennikarka kpi z narodowej tragedii.
Autorka tekstów m.in. o reformie sądownictwa na łamach "Polityki" podzieliła się zdjęciem, nie dodając do niego komentarza. Widzimy na nim schody z pomnika smoleńskiego, które usytuowane są na placu marsz. Józefa Piłsudskiego w Warszawie, doklejone do ukończonej niedawno zapory na granicy z Białorusią.
Wielu komentatorów na Twitterze pytało, w jakim celu Ewa Siedlecka prowokuje internautów.
Zobacz:
Kadyrow znowu parodiuje Zełenskiego. Prezydent Ukrainy umazany "mąką"
Niepokojące wieści po podwyżce stóp. NBP ogłosi za niedługo recesję?
Scholz: Ukrainy nie można traktować tak samo, jak krajów NATO
Siedlecka tłumaczy się z fotomontażu
- Ten fotomontaż zrobił na mnie wrażenie, dlatego się nim podzieliłam. Na granicy z woli polskich władz łamie się prawa człowieka, co potwierdzają sądy, ETPCz i raporty. Smoleńsk był wielką tragedią. Doczekał się upamiętnienia. Ten mur, to upamiętnienie bezprawia i dehumanizacji - zaznaczyła Siedlecka w odpowiedzi.
Polityk PO nie wytrzymał
Oburzył się m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Bogusław Sonik. - Co to za porównanie? Wstyd! - podkreślił parlamentarzysta opozycji.
Dodajmy, że to jeden z najłagodniejszych wpisów na temat twórczości Siedleckiej w mediach społecznościowych. Uważacie, że dziennikarka celowo sprowokowała prawicowych komentatorów?
Nie przegap: Afera w "Newsweeku". Na długi urlop "uciekła" szefowa HR, Lis nie wyleciał za mobbing
GW
Inne tematy w dziale Polityka