Renata Kim ujawniła, że to ona powiadomiła firmę RASP i związki zawodowe o nieprawidłowych praktykach w "Newsweeku" pod kierownictwem Tomasza Lisa. Od 1 lipca nowym naczelnym tygodnika jest Tomasz Sekielski.
- Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku - przekazała Renata Kim, dziennikarka "Newsweeka".
Tomasz Lis szybko zareagował. "Ostatnie lata uczą wielu rzeczy. Na przykład tego: nie każdy donos zawiera fakty, nie każde oskarżenie to obiektywna prawda" - napisał.
Zobacz:
Zacharowa pokazała, jak zjada truskawki. Dziwne zachowanie rzeczniczki MSZ Rosji
Rosja straciła kuter desantowy. Ukraina oficjalnie potwierdza śmierć marynarzy
Sceny grozy w Teksasie. Napastnik strzelał do policjantów jak do kaczek
Zarzuty wobec postawy Lisa są poważne
Lawina spekulacji ruszyła po artykule wp.pl o skandalicznych zachowaniach Tomasza Lisa podczas kolegiów redakcyjnych. Dziennikarz Szymon Jadczak dotarł do dziennikarzy, którzy zwierzyli się z tego, jak fatalnie byli traktowani przez ówczesnego szefa. Kpiny, seksistowskie żarty, wyśmiewanie innych orientacji seksualnych, wreszcie doprowadzanie podwładnych do płaczu i depresji - taki był obraz pracy w "Newsweeku", jaki wyłania się z artykułu "Wirtualnej Polski".
Rignier Axel Springer Polska po natychmiastowym zwolnieniu Lisa nie komentował w ogóle sprawy. Dopiero tekst wp.pl o przyczynach rozstania wywołał niemałą burzę w mediach. Nowym redaktorem naczelnym pisma został Tomasz Sekielski, który jednocześnie w pierwszym "wstępniaku" chwalił umiejętności swojego poprzednika. Lis stracił też możliwość komentowania politycznych wydarzeń w publicystyce TOK FM.
Zobacz: Sekielski przejął schedę po Lisie. "Newsweek wyjdzie z kryzysu wzmocniony"
GW
Inne tematy w dziale Kultura