- Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku - przekazała Renata Kim, dziennikarka "Newsweeka".
Tomasz Lis szybko zareagował. "Ostatnie lata uczą wielu rzeczy. Na przykład tego: nie każdy donos zawiera fakty, nie każde oskarżenie to obiektywna prawda" - napisał.
Zobacz:
Zacharowa pokazała, jak zjada truskawki. Dziwne zachowanie rzeczniczki MSZ Rosji
Rosja straciła kuter desantowy. Ukraina oficjalnie potwierdza śmierć marynarzy
Zarzuty wobec postawy Lisa są poważne
Lawina spekulacji ruszyła po artykule wp.pl o skandalicznych zachowaniach Tomasza Lisa podczas kolegiów redakcyjnych. Dziennikarz Szymon Jadczak dotarł do dziennikarzy, którzy zwierzyli się z tego, jak fatalnie byli traktowani przez ówczesnego szefa. Kpiny, seksistowskie żarty, wyśmiewanie innych orientacji seksualnych, wreszcie doprowadzanie podwładnych do płaczu i depresji - taki był obraz pracy w "Newsweeku", jaki wyłania się z artykułu "Wirtualnej Polski".
Rignier Axel Springer Polska po natychmiastowym zwolnieniu Lisa nie komentował w ogóle sprawy. Dopiero tekst wp.pl o przyczynach rozstania wywołał niemałą burzę w mediach. Nowym redaktorem naczelnym pisma został Tomasz Sekielski, który jednocześnie w pierwszym "wstępniaku" chwalił umiejętności swojego poprzednika. Lis stracił też możliwość komentowania politycznych wydarzeń w publicystyce TOK FM.
Zobacz: Sekielski przejął schedę po Lisie. "Newsweek wyjdzie z kryzysu wzmocniony"
GW
Komentarze
Pokaż komentarze (46)