Profesor Wojciech Sadurski - sympatyk opozycji - podzielił się opinią w związku z Tomaszem Lisem. Zdecydowanie nie jest zadowolony, że "jego ulubiony komentator" został wykluczony z prywatnych mediów z powodu artykułu "Wirtualnej Polski".
- Moja mądrość na temat sprawy Tomasza Lisa. Nie wariujmy. Jeśli postępował tak niewłaściwie, jak mu zarzucają, to słusznie stracił stanowisko, a może i zasłuży na inne sankcje. Ale dlaczego mają się one przekładać na wykluczenia i stygmę w miejscach niezwiązanych z Newsweekiem – stwierdził Sadurski.
- Już jest trędowaty? Dlaczego mam być pozbawiony dostępu do opinii mojego ulubionego komentatora? Dlatego, Że kogoś gorszy sama obecność jego głosu w prywatnym radio? To zgorszenie liczy się bardziej niż moja preferencja? Niech przekręcą gałką – i udręka zniknie – dodał Wojciech Sadurski.
Fala nieprzychylnych komentarzy
Wpis profesora Wojciecha Sadurskiego okazał się dość kontrowersyjny. W komentarzach można było zauważyć, że nie spodobał się dużej liczbie internautów.
Dziennikarka Polska Press Blanka Aleksowska, współprzewodnicząca Nowej Lewicy w Warszawie Anna-Maria Żukowska oraz Instytut Ordo luris w swoich komentarzach nawiązali do przenoszenia podejrzanych o molestowanie księży na inne parafie.
- No właśnie, przenieśmy go do innej parafii, po prostu! - porównała Aleksowska.
- Ale dlaczego jak ksiądz gwałcił w jednej parafii, to ma się to przekładać na wykluczenia i stygmę w miejscach niezwiązanych z tą parafią? - pytała posłanka Żukowska.
- W środowiskach lewicowych wciąż można znaleźć obrońców polityki „przesuwania z redakcji na redakcję”. Może przecież redaktor się poprawi. Dobrze, że pod presją społeczną Kościół oczyścił się już z podobnego przekonania i wyciąga stanowcze konsekwencje - komentował profil Ordo Iuris.
Dziennikarz Radia Zet Jacek Czarnecki zaznaczył natomiast, że międzynarodowy koncern medialny nie mógł ot tak wyrzucić naczelnego ważnego tygodnika i wpływowego dziennikarza. Jego zdaniem, "coś musiało się zadziać".
Przypomnijmy, że portal wp.pl dotarł do osób współpracujących z Lisem, gdy był redaktorem naczelnym "Newsweeka". W redakcji na porządku dziennym było obrażanie przez dziennikarza innych osób, seksistowskie żarty i mobbing. Prawdopodobnie z tych powodów wydawnictwo RASP pożegnało się z celebrytą, a na jego miejsce zatrudniono Tomasza Sekielskiego.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura