Wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce w czerwcu wyniósł 44,4 pkt. wobec 48,5 pkt. w maju - informuje w najnowszym raporcie firma S&P Global. Konsensus przygotowany przez PAP Biznes zakładał poziom 48,0 pkt. Odczyt w czerwcu był najniższy od 25 miesięcy.
Tak źle dawno nie było
"Czerwiec był kolejnym trudnym miesiącem dla polskiego sektora wytwórczego. Wysoka inflacja i narastające napięcia geopolityczne doprowadziły do silnego spadku nowych zamówień, i w konsekwencji także produkcji przemysłowej. Zatrudnienie spadło, a optymizm biznesowy zanurkował do najniższego poziomu od wybuchu pandemii koronawirusa w 2020" - napisano.
"Wysokie ceny energii i surowców sprzyjały wciąż utrzymującej się silnej presji cenowej, jednak spowolnienie tempa wzrostu inflacji zarówno kosztów produkcji jak i cen wyrobów gotowych świadczy o jej złagodzeniu" - dodano.
Autorzy badania podają, że niski odczyt PMI odzwierciedlał spadek zarówno produkcji, jak i nowych zamówień, ponadto oba spadki były silne na tle badań historycznych.
"Większe spadki odnotowano jedynie w szczycie kryzysu finansowego oraz w czasie pandemii. Według badanych firm, spadek nowych zamówień wynikał z niestabilnych warunków gospodarczych zakłóconych wojną w Ukrainie oraz galopującą inflacją. Szybki wzrost cen znacznie osłabił popyt, obciążając budżety zarówno klientów krajowych jak i zagranicznych (nowe zamówienia eksportowe odnotowały najsilniejszy spadek od maja 2020)" - podano w analizie.
"Jeden kierunek: recesja"
Komentarz do danych firmy S&P Global opublikowała ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek.
"Nastroje w przemyśle uległy w czerwcu dalszemu pogorszeniu. To już czwarty miesiąc spadku wskaźnika PMI, od maja znajduje się on poniżej granicy 50pkt, a skala tegoż spadku (4.1 pkt) zapowiada nie spowolnienie gospodarcze, ale niestety recesję" – wyjaśniła.
"Z raportu S&P Global wynurza się dość ponury obraz. W czerwcu spadła zarówno produkcja, jak i nowe zamówienia, i w obydwu przypadkach spadki były silne na tle badań historycznych. To efekt szybkiego wzrostu cen, znacząco osłabiającego popyt krajowy, jak i zagraniczny (nowe zamówienia eksportowe odnotowały najsilniejszy spadek od maja 2020 r.)" – dodała.
"Z opublikowanych dziś danych jasno wynika, że druga połowa roku będzie dla gospodarki inna niż pierwsza i czeka nas hamowanie. Jak bardzo ostre ono będzie, wciąż zależy od wielu czynników. Tym najważniejszym jest tocząca się wojna w Ukrainie. Trwa już ponad cztery miesiące i nie wiadomo jak długo jeszcze będzie trwać. W gospodarce globalnej i na rynkach finansowych dochodzi do dużych zawirowań, które wskazują na jeden kierunek: recesja. Jeśli negatywne scenariusze będą realizować się wokół Polski, i my problemów nie unikniemy. Druga połowa br. upływać będzie pod znakiem co najmniej technicznej recesji w Polsce. W całym roku, ze względu na wzrost w pierwszym kwartale bliski 9.0 proc. i prawdopodobnie całkiem solidny jeszcze w drugim kwartale, dynamika PKB ma szansę osiągnąć okolice 4.0 proc. Wynik ten będzie jednak już nie do powtórzenia w 2023 r." - oceniła Kurtek.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka