Józef Walaszczyk, najstarszy polski Sprawiedliwy, zmarł 20 czerwca w wieku 102 lat – poinformował Instytut Pamięci Narodowej. Józef Wałaszczyk w czasie II wojny światowej uratował z rąk Niemców 53 osoby.
Józef Walaszczyk - Sprawiedliwy wśród narodów świata
Józef Walaszczyk urodził się 13 listopada 1919 roku w Częstochowie, dorastał w Warszawie. Po śmierci ojca w 1927 roku rodzinie pomógł kuzyn Ludwik Okęcki, który był właścicielem majątku i fabryki w Rylsku, leżącym nieopodal Rawy Mazowieckiej. Przed 1939 rokiem Józef zdał tzw. małą maturę. Podczas okupacji pracował w rodzinnym majątku.
Polecamy:
Kreml zareagował na decyzję Litwy o "blokadzie" obwodu kaliningradzkiego
Trójmorze otwiera się na nowe państwa
Często jeździł w sprawach fabryki do Warszawy i tam poznał Irenę Front, która nie zdradziła swojego żydowskiego pochodzenia. Ujawniła prawdę dopiero podczas niespodziewanej kontroli Gestapo w pensjonacie, gdzie się zatrzymali. Józef Walaszczyk zamknął ją w pokoju, a sam wyszedł na korytarz, aby poddać się kontroli. Po wylegitymowaniu zasymulował problemy żołądkowe i zamknął się w toalecie.
Ryzykował własne życie
„Gestapowiec podszedł do mojego pokoju i zaczął krzyczeć do kierowniczki, aby otworzyła drzwi. Powiedziała, że nie może, ponieważ jest wynajmowany przez tego chorego pana. Jeszcze raz sprawdził dokumenty i zrezygnował z kontroli. Zabrałem Irenę do mojej kawalerki, a ja pojechałem zrobić jej aryjskie papiery, żeby mogła egzystować” - wspominał Józef Walaszczyk na filmie wyświetlonym podczas uroczystości z okazji setnych urodzin bohatera zorganizowanych w 2019 r. Dokumenty zostały przygotowane przez przyjaciół z AK, ale warunkiem ich wystawienia było zawarcie fikcyjnego małżeństwa przez parę. Przyszły Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, zgodził się pomimo tego, że w razie wpadki ryzykował własne życie.
Irena niedługo potem została złapana przez Niemców i uwięziona wraz z grupą 20 żydowskich znajomych. Jedyną szansą na pomyślne rozwiązanie było wydostanie ich wszystkich. Gestapowcy zgodzili się na to pod warunkiem łapówki w wysokości kilograma złota w wyrobach jubilerskich. Walaszczyk miał na ich zgromadzenie zaledwie kilka godzin. Pomogli przyjaciele m.in. ukrywający się Żydzi.
"Niemcy spytali się czy gold jest"
„O piątej przyjechała więźniarka. Spytali się czy gold jest. Mnie jakoś udało się to uzbierać. Tych dwudziestu wyleciało, Irena również wyszła” - wspominał na filmie Walaszczyk. Po szczęśliwym wydostaniu dziewczyny umieścił ją wraz z dwiema koleżankami w świeżo zakupionym mieszkaniu na ulicy Emilii Plater. Przebywały tam aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Po jego upadku spotkały się z Józefem i udały się do jego majątku w Rylsku.
Józef Walaszczyk pomagał także mieszkańcom getta warszawskiego skąd przygotowywał dla Armii Krajowej meldunki o sytuacji więzionej ludności. Pomógł także kilkudziesięciu Żydom z Rawy Mazowieckiej. W 1941 r. zwrócił się do niego znajomy kupiec z lat przedwojennych, który poprosił go o przyjęcie do fabryki 40 młodych Żydów. Udało mu się wynegocjować z dyrektorem Arbeitsamtu zgodę na zatrudnienie 30 pracowników, którzy dzięki temu przeżyli Holokaust. W czasie okupacji współpracował z Armią Krajową, a po upadku Powstania Warszawskiego zorganizował placówkę Czerwonego Krzyża w Podkowie Leśnej, w której pomagał żołnierzom i cywilom ze stolicy.
Po wojnie się rozstali
Po wojnie Józef Walaszczyk i Irena Front rozstali się, choć utrzymywali ze sobą kontakt, a dawna ukochana nie zapomniała o wybawcy. Dzięki niej Józef Walaszczyk w 2002 r. otrzymał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Został wiceprezesem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Po wojnie Walaszczyk przeniósł się do Krakowa, ale po kilku latach zdecydował się powrócić do Warszawy. Wraz z kuzynem uruchomili fabrykę materiałów wełnianych i bawełnianych. W 1949 przedsiębiorstwo zostało znacjonalizowane. Następnie wraz z żydowskimi kolegami prowadził szwalnię bielizny na ul. Wiatracznej. Po roku, pod naciskiem urzędu skarbowego, interes został zamknięty. W 1950 r. otworzył zakład tkacki w Podkowie Leśnej, który po dwóch latach, w związku z wprowadzeniem obowiązku posiadania koncesji, został zlikwidowany. Walaszczyk w międzyczasie uzyskał uprawnienia mistrzowskie z kaletnictwa, dzięki czemu mógł rozpocząć produkcję artykułów skórzanych.
Do późnych lat prowadził pracownię kaletniczą
Został członkiem Pomocniczej Spółdzielni Wielobranżowej w Grodzisku Mazowieckim. Po pewnym czasie został wiceprezesem tej spółdzielni ds. finansowych. W 1951 r. opuścił spółdzielnię w proteście przeciwko jej upaństwowieniu i został prezesem rady nadzorczej upadającej spółdzielni szewskiej w Rembertowie. W późniejszym czasie założył pracownię kaletniczą przy ul. Sobieskiego w Warszawie, którą prowadził do późnej starości.
Z okazji setnych rodzin Józefa Walaszczyka list do jubilata wystosował prezydent RP Andrzej Duda. „Pragnę przekazać wyrazy głębokiego szacunku dla Pana życiowej postawy i czynów, a zwłaszcza za to, że podczas II wojny światowej pospieszył Pan na ratunek i znalazł schronienie dla kilkudziesięciu żydowskich współobywateli. W imieniu Rzeczypospolitej chcę dziś z całego serca podziękować Panu za ten bezprzykładny heroizm, odwagę i wierność najwyższym zasadom” - napisał prezydent w 2019 roku. W tym samym roku Ośrodek Karta udostępnił online wspomnienia Józefa Walaszczyka „Przywracanie pamięci”.
KW
Czytaj dalej:
Awaria w Polsce skomplikowała podróż Macrona, Scholza i Draghiego na Ukrainę
Komunikat PZPN ws. Macieja Rybusa. "Nie wystąpi na mistrzostwach świata w Katarze"
Jest zgoda KE na przejęcie Lotosu przez Orlen. Daniel Obajtek mówi kiedy do tego dojdzie
Nie obędzie się bez konsekwencji. PZU musi zapłacić ponad pół miliona kary
Seksafera ze Stefanem Niesiołowskim. Jest wyrok sądu
Inne tematy w dziale Kultura