Rząd powinien rozważyć wycofanie się z fuzji Lotosu z Orlenem. Ze względów zarówno politycznych, jak i rynkowych – mówi Salonowi 24 prof. Stanisław Gomułka, ekonomista, były wiceminister finansów.
W ostatnim czasie ogromne emocje wzbudziła dyskusja o tym, że gdy ceny paliw u nas są niższe, to Niemcy przyjeżdżają do Polski i wykupują paliwo. Zacznijmy może od tego, czy faktycznie mamy do czynienia z takim zjawiskiem?
Prof. Stanisław Gomułka: Przygraniczna sprzedaż nie jest niczym nowym. Ma ona miejsce także na granicy polsko-litewskiej, a przed wybuchem wojny miała też miejsce na granicy z Białorusią. Jeśli chodzi o Polskę i Niemcy, to ta wymiana jest obustronna. Polacy robią zakupy w Niemczech, Niemcy z dawnej NRD w Polsce. I to jest za obopólną korzyścią.
Jan Śpiewak ostro: To byłoby naplucie w twarz ofiarom afery reprywatyzacyjnej
Ale we wspomnianej dyskusji padł argument, że może lepiej, gdy paliwo będzie droższe, bo jak będzie zbyt tanie Niemcy przyjadą i je nam wykupią…
Ale to jest jakiś absurd! To wymiana w ramach Unii Europejskiej. Korzystna dla tych, którzy tej wymiany dokonują. Jest to zjawisko bardzo pozytywne. Twierdzenie, że niskie ceny paliw doprowadzą do tego, że paliwa zabraknie jest absurdem. To bezsensowne upolitycznianie sprawy, lekceważenie faktu, że jesteśmy w Unii.
Rosnące ceny paliw są faktem. Natomiast są różne oceny tego, co jest ich powodem – sytuacja zewnętrzna, czy może jednak polityka rządu?
Niektórzy wskazują na Orlen, który jako monopolista faktycznie może stosować dużo większą marżę niż gdyby działał w realiach całkowicie wolnorynkowych. Jednak w rzeczywistości wpływ tych marż nie jest tak bardzo istotny. Znacznie ważniejszy jest wpływ uwarunkowań międzynarodowych. Na pewno wojna, blokada importi z Rosji miała wpływ na ceny ropy na świecie. I podwyżki w Polsce, Niemczech i innych krajach. To jest sytuacja przejściowa. Trzeba poczekać na uruchiomienie większych dostaw ropy z innych krajów. Są rozmowy z Arabią Saudyjską w tej sprawie. Problem stanowi fakt, że OPEC nie jest zdecydowany jaką prowadzić politykę. W interesie OPEC jest bowiem utrzymanie wysokich cen paliw. Ale z kolei względy polityczne, globalne sprawiają, że Arabia Saudyjska może zdecydować się na zwiększenie produkcji ropy. Podobnie uczynić mogą Iran, czy Wenezuela. Import ropy z tych kierunków całkowicie zmieniłby sytuację na rynku paliw, zarówno w Niemczech jak i Polsce.
Pojawiły się propozycje, by dopłacać do pewnej ilości paliwa, by do pewnego limitu nie trzeba było płacić, natomiast właściciele dużo palących drogich aut musieliby już płacić więcej. Czy to dobre rozwiązanie i co rząd może zrobić by poprawić sytuację na rynku paliw?
Wydaje mi się, że trzeba akceptować, że mamy gospodarkę rynkową z ograniczoną rolą interwencji rządowych, administracyjnych. Stąd pomysły jakiegoś reglamentowania nie wydają się szczęśliwe. W przypadku Polski można się natomiast zastanowić, czy nie należałoby odstąpić od połączenia Orlenu z Lotosem. Bo nawet państwowy Lotos może stanowić konkurencję dla państwowego Orlenu. A brak konkurencji i monopol zawsze prowadzi do podniesienia marży. Polityka rządu na rynku paliw jest przedmiotem krytyki ze strony tych, którzy są ekspertami od tego rynku. Szczególnie ze strony byłych ministrów gospodarki. Ważne są tu też kwestie polityczne. Fuzja Orlenu i Lotosu powoduje wejście węgierskiego koncernu na nasz rynek. A wiemy, że Węgry są bliskie Rosji. Rząd musi dbać zarówno o rzecz kluczową – utrzymanie konkurencyjności na rynku. Jak i o to, by wpływy bezpośrednie, bądź pośrednie Rosji na nasz rynek nie były zbyt duże. Stąd należałoby oczekiwać zmiany polityki w sprawie fuzji Lotosu z Orlenem.
Przeczytaj też:
„Słowa o dupiarzu mogą być odebrane jako seksizm. Trzaskowski ma problem”
Merkel nie ma sobie nic do zarzucenia ws. Ukrainy. "Nie obwiniam się"
Nieoficjalnie: jest następca Kaczyńskiego w rządzie. Obejmie ważną funkcję
Inne tematy w dziale Społeczeństwo