Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odbyła się kolejna rozprawa Barbary Ć. Prokuratura byłej ambasador RP zarzuca znęcanie się nad pracownikami i naruszanie ich praw. Ona sama nie przyznaje się do winy. W środę w tej sprawie zeznawała dyplomatka i podwładna Ć. na placówce w Pradze.
Była dyplomatka swoją pracę w Pradze ze względu na napiętą sytuację opuściła w 2019 roku i wróciła pracować w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie. – Bardzo długo po powrocie starałam się uporać z tym traumatycznym pobytem. Poszłam na 1,5-miesięczny urlop. W zasadzie nie wychodziłam z domu. Zwróciłam się po pomoc psychoterapeutyczną i byłam na wielomiesięcznym zwolnieniu lekarskim. Bardzo trudno jest przyznać się przed sobą, że padło się ofiarą takiego zachowania – powiedziała.
Od wysokiej rangi ekspertem po chłopca do bicia
Odpowiadająca w ambasadzie Czech za protokół dyplomatyczny pracownica powiedziała w sądzie, że musiała znosić wybuchy złości Ć., przytłaczanie obowiązkami, publiczne okrzykiwanie i bezpodstawną krytykę.
– Nagle z wysokiej rangi eksperta stałam się chłopcem do bicia, ledwie tolerowanym pracownikiem – mówiła.
Jak stwierdziła nie była to normalna komunikacja z szefem. Poprzedni ambasador po prostu zgłaszał uwagi, że czegoś brakuje, a ona to naprawiała. Barbara Ć. natomiast pytał ją: Czy ty to ogarniasz? Czy pamiętasz, czy może jesteś za stara?.
– To nie była krytyka, tylko ataki – komentowała w sądzie dyplomatka.
– Wydawało mi się, że robię tyle rzeczy, że przestanę w końcu być obiektem tych wybuchów złości, tej wręcz nienawiści do mnie – dodała.
Oberwała za opóźniony lot Morawieckiego
Dyplomatka, której ze względu na osobisty charakter jej zeznań Onet nie podał danych personalnych podała również dokładne przykłady zachowań Barbary Ć., które uważała za naganne.
Jedna ze wspominanych sytuacji miała miejsce podczas wizyty Mateusza Morawieckiego. Premier postanowił wówczas nagle skrócić swoją obecność w stolicy Czech. W momencie, gdy jego kolumna w pośpiechu dotarła na lotnisko, piloci oznajmili, że do startu potrzebują jeszcze "jednej lub dwóch minut".
Według zeznań byłej podwładnej, Barbarze Ć. bardzo się to nie spodobało. Zaczęła krzyczeć na płycie lotnisko na nią. Usłyszeli to również osoby z Kancelarii Premiera. Reakcja ich była natychmiastowa, wytłumaczyli byłej ambasador, że wina leży wyłącznie po ich stronie.
Ambasador po pożegnaniu polskiej delegacji kontynuowała jednak atak w stronę swojej podwładnej.
– Świadkami tej wyjątkowo agresywnej reprymendy byli też Czesi. Wiceszefowa czeskiego protokołu sama zwróciła uwagę, że wizyta została skrócona, a kolumna jechała bardzo szybko. Te połajanki podważały mój autorytet wobec gospodarzy. Od dobrej komunikacji zależy sprawność działania placówki – zeznała dyplomatka.
Barbara . znęcała się nad podwładnymi?
Warszawska prokuratura skierowała w listopadzie 2020 roku do sądu akt oskarżenia przeciw byłej ambasador. Zarzuciła w nim Ć. znęcanie się nad podwładnymi, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności, oraz uporczywe naruszanie praw pracowniczych, czyli mobbing - maksymalna kara więzienia to dwa lata.
Sąd rozpatrzył sprawę w postępowaniu nakazowym. Uznała Ć. winną zarzucanych jej czynów i skazał na grzywnę w wysokości 10 tys. zł i zapłatę nawiązki w kwocie 4 tys. zł dla każdej z pokrzywdzonych osób. Była ambasador wzniosła jednak sprzeciw i sprawa została skierowana do normalnego rozpatrzenia. Rozprawa ruszyła we wrześniu 2021 r.
Proceder według śledczych trwał od września 2018 roku do marca 2020 roku. Jak ustalona ambasador miała znęcać się nad siedmioma pracownikami kierowanej przez siebie placówki.
MP
Inne tematy w dziale Społeczeństwo