Rząd zgodził się na zmiany w Izbie Dyscyplinarnej, ale nie spełnia ich ustawa w wersji, która wyszła z Sejmu. Poprawił ją Senat i jeśli PiS odrzuci nasze poprawki, to pieniędzy z KPO nie będzie – mówi Salonowi 24 Paweł Zalewski, poseł Polski 2050.
W Polsce przebywa Ursula von der Leyen. Wszyscy mówią o tym, że udało się wreszcie odblokować pieniądze z KPO. To dobra wiadomość, czy dla opozycji nienajlepsza, bo PiS może ogłosić sukces?
Paweł Zalewski: Dobrą wiadomością dla Polski jest to, że KPO zostało wreszcie uzgodnione. Dobrze się stało, że rząd przyznał tak naprawdę, że łamał polską konstytucję i prawo w zakresie niezawisłości sądowniczej. To tworzy dodatkowe zobowiązanie PiS-u aby te działania, instrumenty, które pomagały w niszczeniu niezawisłości sądowniczej wycofać.
Przeczytaj też:
Akceptacja dla KPO. Plan dnia z von der Leyen w Warszawie
Jak na przykład ustawę o Izbie Dyscyplinarnej, którą przyjął Sejm, a którą opozycja krytykuje?
Trzeba jednak wyraźnie oddzielić KPO od sprawy ustawy o Izbie Dyscyplinarnej. Te kwestie wiążą się ze sobą, ale wspomniana ustawa pokazuje, jak bardzo polityka PiS idzie w sprzecznych kierunkach. Bo z jednej strony ustawa o Izbie Dyscyplinarnej miała przywrócić minimalne wymagania co do niezawisłości sądowniczej, zlikwidować Izbę Dyscyplinarną czy jakąkolwiek instytucję, która działałaby jako izba całkowicie podległa partii rządzącej, mająca zmienić zasady odpowiedzialności sędziów. Chodzi o to, by nie byli oni karani za przesyłanie pytań prejudycjalnych ani za treść wyroków. Trzeba przywrócić do pracy usuniętych sędziów.
No i na te warunki rząd przystał, prezydent ustawę napisał, została przyjęta, a KPO będzie uruchomione. Wszystko się zgadza?
Na te warunki zgodził się rząd, ale nie spełnia ich ustawa w wersji, która wyszła z Sejmu. Poprawił ją Senat, ale jeśli poprawki zostaną odrzucone, to będzie świadczyło o tym, że PiS prowadzi schizofreniczną politykę. I musimy mieć pełną świadomość, że wówczas pieniędzy z KPO nie będzie. Polska w dalszym ciągu będzie płaciła milion euro tytułem środka zabezpieczającego za działania polskich władz godzące w niezawisłość sądowniczą.
Czy Sejm w takim razie przyjmie poprawki, czy je odrzuci?
Trudno oczywiście przewidzieć, jak zachowa się większość sejmowa. W Senacie senatorowie PiS głosowali przeciwko wszystkim poprawkom, więc można przypuszczać, że partia Jarosława Kaczyńskiego będzie chciała przyjąć ustawę o Izbie Dyscyplinarnej bez poprawek Senatu. Wtedy, tak naprawdę, żadnych środków z KPO nie będzie.
Pytanie też, jak zachowa się prezydent, którego ustawa, choć daleko niewystarczająca miała być krokiem w kierunku załagodzenia sporu. A ta, która wyszła z Sejmu znacznie się od projektu różni. Prezydent ma dwie możliwości: choćby grożąc wetem, wymusić przyjęcie poprawek Senatu lub zaakceptować wersję bez poprawek, narażając swój autorytet i godząc się na dalsze łamanie niezawisłości sądowniczej, co spowoduje niewypłacanie środków z KPO. I to prezydent trzyma karty w rękach.
Załóżmy, że jednak wszystko zostanie uzgodnione i środki zostaną wypłacone. Stanie się to dzięki wycofaniu się PiS z reformy sądów. Wielu polityków opozycji mówi o powrocie do status quo ante, czyli stanu sprzed 2015 roku. Tymczasem wymiar sprawiedliwości z tamtego czasu był bardzo ostro krytykowany, a zarzut wielu środowisk do PiS jest taki, że reformy choć głośne i kontrowersyjne, nic w pracy sądów nie zmieniły. Czy po ewentualnej zmianie władzy, opozycja przedstawi własny projekt zmian w wymiarze sprawiedliwości, czy przeciwnie – wszelkie szanse na jakąkolwiek reformę zostały już na zawsze pogrzebane?
Dostrzegam bardzo poważne wady systemu sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości, które miały miejsce przed 2015 rokiem. Dostrzegali je też Polacy – był to jedna z przyczyn, dla których poparli Prawo i Sprawiedliwość, więc powrót do dawnego stanu nie byłby dobrym rozwiązaniem. Po doświadczeniu fatalnych działań PiS, który nie dokonał żadnej reformy wymiaru sprawiedliwości, ale jego upolitycznienia, teraz konieczna jest rzetelna dyskusja na ten temat. To obszar bardzo szeroki.
Dla mnie istotne jest, aby ugrupowania, które są opozycyjne wobec PiS i widzą złe działania i złą wolę partii rządzącej w sprawie sądownictwa, porozumiały się ze sobą. Próbą był projekt wypracowany przez stowarzyszenie sędziów Iustitia oraz inne środowiska prawnicze. Polska 2050 go nie podpisała.
Zawarto tam wiele bardzo dobrych rozwiązań, Jednak jest jedna kwestia zasadnicza. Projekt Iustitii zakłada, że wszyscy sędziowie nominowani przez neo KRS tracą swój mandat, przestają pełnić funkcję sędziów. My uważamy to za poważny błąd!
Proponujemy inne rozwiązanie, czyli mechanizm weryfikacji sędziów pod kątem ich niezawisłości oraz kompetencji. A więc zamiast wykluczenia ponad dwóch tysięcy sędziów, proces ich sprawdzenia. To nie jest tak, że jednym pociągnięciem ustawodawczym można przywrócić stan sprzed 2015 roku.
Platforma Obywatelska pod projektem tych zmian proponowanych przez środowiska prawnicze jednak się podpisała?
Platforma Obywatelska, która poparła ten projekt, proponuje zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej oraz powrót do tego, co było przed 2015 rokiem. My natomiast uważamy, że trzeba wyciągnąć rozsądne wnioski z tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich lat, aby naprawić funkcjonowanie państwa, a nie przywracać rzeczywistość sprzed kilku lat, gdyż to jest niemożliwe. I to fundamentalna różnica między nami, a PO w postrzeganiu obrazu Polski po 2023 roku, gdy - mam nadzieję - PiS przegra wybory.
Przeczytaj też:
Merkel przerwała milczenie. Pierwszy raz wypowiedziała się o rosyjskiej inwazji
Polska dostarczy ciężką broń Ukrainie. Największy kontrakt zbrojeniówki od dawna
Inne tematy w dziale Polityka