Ostatnie wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego świadczą o tym, że przynajmniej chce budować własną frakcję w PO, mieć wpływ na układanie list. A być może spróbuje jednoczyć opozycję i rozmawiać z lewicą, PSL i Ruchem Hołowni niezależnie od Tuska – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.
Rafał Trzaskowski organizuje po raz drugi swój campus Polska Przyszłości. Rok temu niektórzy złośliwi oceniali go jako „hołd lenny wobec Donalda Tuska”. Teraz jednak zdaniem wielu komentatorów to Rafał Trzaskowski cieszy się wsparciem w USA, podczas gdy Donald Tusk i wpływowi politycy Europejskiej Partii Ludowej są w Waszyngtonie na cenzurowanym. Sam Trzaskowski udzielił wywiadu „Super Expressowi”, w którym powiedział, że stoi przed trudnym wyborem – czy iść do Sejmu, czy wybrać Warszawę. W co gra prezydent stolicy?
Dr Andrzej Anusz: Ostatnie wypowiedzi świadczą o tym. że chce przynajmniej budować własną silną frakcję. Mieć wpływ na ustalanie list opozycji do Sejmu. Ta wypowiedź, że zastanawia się nad tym, czy startować do Sejmu, czy może startować do samorządu jest wyraźnym sygnałem, powiedzeniem "uwaga, wchodzę do gry". Na pewno Donald Tusk nie może tego sygnału lekceważyć.
Przeczytaj też:
„Tusk wie, że pierwszy kryzys oznacza utratę pozycji. Trzaskowski czekać nie będzie”
Prof. Antoni Dudek w rozmowie z Salonem 24 podkreślił, że Tusk jest wprawdzie twardszym zawodnikiem niż Trzaskowski, ale ma mniejsze aktywa, większy elektorat negatywny. A także mniejsze zaufanie w innych partiach opozycyjnych. Czy prezydent stolicy może wywrócić stolik i na przykład zacząć rozmawiać z innymi liderami opozycji poza Donaldem Tuskiem?
Rafał Trzaskowski doskonale widzi, że plan Tuska jest skazany na niepowodzenie. Że były premier owszem, początkowo osiągnął pewien sukces – zatrzymał odpływ wyborców i rozpad PO, przywrócił tej partii pozycję nr jeden wśród formacji opozycyjnych. Ale pomysł budowania wspólnej listy napotyka na zdecydowany opór pozostałych graczy – Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołowni, lewicy. I w tym momencie wchodzi Trzaskowski ze swoimi atutami. Chce przedstawić się jako mocny gracz. Ktoś kto może pokazać, że jest prezydentem dużego miasta, że o mało nie wygrał wyborów prezydenckich. Moim zdaniem scenariusze są dwa. Pierwszy maksymalny, w którym Rafał Trzaskowski jednoczy opozycję osobno od Tuska. Mówi, że byłemu premierowi plan się nie powiódł. Ale on spróbuje zbudować jedną listę, sam dogada się z Kosiniakiem-Kamyszem, Hołownią i liderami lewicy. A drugi scenariusz, że na otwartą konfrontację i przejęcie opozycji nie pójdzie. Postawi na przeczekanie, ale zajmie się budową własnej silnej frakcji w Platformie Obywatelskiej. W największej partii opozycyjnej wyłoni się spora grupa działaczy, która będzie się orientować na niego. Ale każdy z tych scenariuszy zakłada większe zaangażowanie Trzaskowskiego w politykę ogólnopolską.
Cały czas te rozmowy o polityce dotyczą sytuacji stałej, w której jest mocny PiS i Lewica, KO, Hołownia i PSL po stronie opozycyjnej. Atak Rosji na Ukrainę zakonserwował ten podział. Jednak dziś problemem staje się drożyzna. Czy nie jest tak, że to ten temat zdominuje politykę, a co za tym idzie lepszym rozwiązaniem z punktu widzenia opozycji byłoby kilka list a nie jedna?
Uważam, że wojna, choć nadal jest i będzie dla Polaków bardzo ważnym tematem, w kontekście wyborczym nie będzie mieć takiego znaczenie jak drożyzna. Także dlatego, że większość ugrupowań agresję Rosji ocenia jednoznacznie. W tym kontekście ludzi głównie będą interesować pomysły gospodarcze. Moim zdaniem listy ułożą się w ten sposób, że z jednej strony będzie PiS, z drugiej dwa lub trzy bloki opozycyjne, osobno Konfederacja, gdzie sprawą otwartą jest czy wystartuje ze Zbigniewem Ziobrą. Tuż przed wyborami mogą też pojawić się zupełnie nowe podmioty, które mogą uszczknąć kilka proc. poparcia.
Przeczytaj też:
"Absolutnie nie ma mowy o zgodzie. Wkrótce Ziobro znów zacznie podgryzać PiS"
"Ukraina nie przegrywa. Większym zagrożeniem od rakiet Putina jest brak jedności Zachodu"
Inne tematy w dziale Polityka