We wtorek jednej z amerykańskich szkół w stanie Teksas doszło do tragedii. W wyniku strzelaniny zginęło co najmniej 21 osób. Wydarzenie to wywołuje coraz więcej dyskusji na temat pozwolenia na posiadanie broni. Prezydent Joe Biden wezwał we wtorek Kongres do wprowadzenia ograniczeń w tym temacie. Jako jeden z przykładów tego, jaki rodzaj polityki kontroli nad bronią działa, a jaki nie – warto wziąć pod uwagę sytuację, która miała miejsce w 1996 roku w Australii, po masakrze w Port Arthur. Po tym wydarzeniu kraj ten rozpoczął obowiązkowy program wykupu broni. Od tamtej pory w Australii nie dochodzi do masowych strzelanin.
1 października 1996 roku australijski rząd rozpoczął narodowy program wykupu broni. Tym samym, każdy, kto przekazał służbom posiadaną karabin lub strzelbę, mógł odzyskać ich rynkową wartość. Program ten trwał przez rok, a po jego zakończeniu wprowadzono surowe kary za posiadanie zakazanej broni. W efekcie, niemal 650 tysięcy sztuk broni zwrócono państwu.
Powodem wprowadzenia takiego programu była masakra w Port Arthur z 26 kwietnia 1996 roku, w której z ręki 28-letniego Martina Bryanta zginęło 35 osób, a 23 zostało rannych.
Zaostrzenie praw o dostępie do broni w Australii
Po tych wydarzeniach, ówczesny premier Australii John Howard stał się orędownikiem radykalnego zaostrzenia praw o dostępie do broni. W wyniku jego namów, stany i terytoria Australii podpisały porozumienie o restrykcyjnym systemie licencji na broń i zakazie posiadania automatycznych i półautomatycznych karabinów i strzelb powtarzalnych. Wówczas większość społeczeństwa, poza rolnikami, poparło nowe prawo, jednak mimo to rząd obawiał się, że przymusowy wykup broni wywoła opór ze strony obywateli. Były premier Australii podczas jednego z przemówień do zwolenników posiadania broni miał na sobie kamizelkę kuloodporną.
— Wiedziałem, że muszę użyć mojego stanowiska, aby ograniczyć posiadanie i używanie broni, która zabiła 35 niewinnych osób — napisał Howard w artykule opublikowanym w 2013 roku na łamach "New York Times". — Wiedziałem też, że nie będzie to łatwe — podkreślił.
Prawo wprowadzone przez Howarda ustanowiło także rejestr wszystkich broni posiadanych w kraju oraz wymagało pozwolenia na każdy nowy zakup.
Modelowy przykład
Obecnie, w oczach przeciwników powszechnego dostępu do broni, program, na który zdecydowała się Australia wskazywany jest jako modelowy – zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Z danych z 2014 roku, cytowanych przez agencję Reutera wynika, że od tamtej pory współczynnik morderstw z użyciem broni palnej zmniejszył się z 0,54 na 100 tysięcy mieszkańców (w 1996 roku) do 0,15 (w 2014). Według badań z 2018 roku, od czasu wydarzeń w Port Arthur i wprowadzenia nowego prawa, w Australii doszło do tylko do jednej strzelaniny.
Dodatkowo, odkąd Australia wprowadziła nowe prawo, liczba morderstw z użyciem broni palnej spadłą o 59 procent, a liczba samobójstw – o 65 procent.
Wśród Australijczyków doszło także do zmian w postrzeganiu broni palnej. Nadal jest ona powszechna, jednak przestali oni traktować ją jako narzędzie do rozwiązywania problemów.
Lekcja dla USA?
Można wywnioskować zatem, że program wykupu broni w Australii uratował wiele żyć, prawdopodobnie zmniejszył także liczbę zabójstw i samobójstw. Tym samym, Stany Zjednoczony z pewnością mogłyby wziąć pod uwagę to rozwiązanie myśląc o regulacjach prawnych związanych z posiadaniem broni.
Na przestrzeni ostatnich 13 lat w Teksasie doszło do ośmiu masowych strzelanin, z których wiele wywołało debatę publiczną na temat zmian prawnych uniemożliwiających ich przeprowadzanie. Zdaniem Uniwersytetu w Teksasie 40 proc. mieszkańców stanu popiera zaostrzenie prawa w dostępie do broni; w ciągu 13 ostatnich lat jednak zdecydowana większość przyjętych przez republikańskie władze stanu ustaw rozszerza zakres dostępności do broni palnej.
RB
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo