Rolnictwo zamiera na Ukrainie. Rosja chce wziąć ją głodem.
Rolnictwo zamiera na Ukrainie. Rosja chce wziąć ją głodem.

Grozi nam światowy głód. Rosjanie plądrują Ukrainę i blokują dostawy żywności

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Już w lipcu zabraknie pszenicy z Ukrainy, co wywoła efekt domina na całym świecie - ostrzega tamtejszy minister rolnictwa Mykoła Solski. Rosja plądruje zapasy zboża na okupowanych terenach i blokuje dostęp do portów w Mariupolu i Odessie. Ukraina jest również światowym eksporterem nawozów i kukurydzy.

- Nie wywieźliśmy jeszcze 5 mln ton pszenicy, które planowaliśmy wywieźć. Chcieliśmy wywieźć co najmniej 10-15 mln ton pszenicy z tych zbiorów. Na następny rok nie zdołamy zasiać w takiej skali, w jakiej chcieliśmy. Odczują to wszystkie rynki - nie pozostawił wątpliwości Mykoła, cytowany przez agencję Ukrinform.  

Zobacz: 


Wszystko rozpocznie się w lipcu

Kryzys będzie globalny i rozpocznie się - według ukraińskiego rządu - od lipca tego roku. - Wiele krajów Północnej Afryki, państw arabskich, krajów Azji południowo-wschodniej do tej pory wykorzystuje to, co zakupiono wcześniej, te zapasy, które zrobiono - wskazał minister rolnictwa Ukrainy. 

Solski dodał, że za dwa miesiące świat zobaczy, że nie ma ziarna z Ukrainy, a co gorsza, nie będzie dla niego szczególnej alternatywy. Choć ukraiński rolnicy pracują, to na dużo mniejszą skalę niż przed inwazją - w obawie przed atakami rakietowymi, ale nie tylko. Część z nich przywdziała mundur i strzeże granic Ukrainy. Problemem jest brak możliwości eksportu pszenicy, ale też rozkradanie pól przez okupanta, np. w Chersoniu. Według szacunków, najeźdźca wywiózł ok. pół miliona ton zbóż z Ukrainy. 

Rosja i Ukraina zapełniają aż 50 proc. zapotrzebowania na światowych rynkach, jeśli chodzi o nawozy, 30 proc. wspomnianej pszenicy i 20 proc. kukurydzy. Jeśli chodzi o pszenicę, to Ukraina była piątym eksporterem na całym świecie. Porty w Mariupolu i Odessie są zamknięte.  

Rosja doprowadza do katastrofy 

Skutkiem wojny będą nie tylko obserwowane już rosnące ceny nawozów, ale i niedobory pszenicy oraz gigantyczne problemy z produktami mącznymi. Najsilniej odczują to kraje silnie związane z ukraińskim eksportem - jak Peru, Egipt i inne państwa afrykańskie.

Ukraińska wicepremier i minister rozwoju gospodarczego i handlu Julia Swyrydenko, cytowana przez BBC, w poniedziałek podczas forum w Davos podkreśliła, że społeczność międzynarodowa powinna zapewnić jednostkom transportującym żywność bezpieczeństwo w korytarzu z portu w Odessie. Uważa, że to pomogłoby to Ukrainie i zapobiegłoby głodowi na świecie. 

"Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że około 1,7 mld ludzi może stanąć w obliczu ubóstwa i głodu z powodu przerw w dostawach żywności w wyniku wojny na pełną skalę toczonej przez Rosję przeciwko Ukrainie. Ponadto Rosja nadal celowo blokuje prace siewne na Ukrainie, niszcząc maszyny rolnicze i przeprowadzając uderzenia rakietowe w całym naszym kraju" - oświadczyło kilka tygodni temu ukraińskie MSZ. 

O kryzysie związanym z głodem mówi się od dwóch lat. Pierwotnie wskazywano na zerwane łańcuchy dostaw w pandemii i efekty ocieplenia klimatu jako czynniki, które doprowadzą świat do nadzwyczajnej sytuacji. Teraz doszła jeszcze rosyjska inwazja na Ukrainę.   

Czytaj: 


GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj32 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka