W ubiegłym miesiącu funkcjonariusze ABW sprawdzali gabinety wiceprezesów NIK Tadeusza Dziuby i Małgorzaty Motylow. Nieoficjalnie, zastępcy Mariana Banasia obawiali się założonych podsłuchów i inwigilacji.
Najwyższa Izba Kontroli trapiona jest konfliktami, nie tylko tych na linii Marian Banaś - PiS, ale też Banaś - jego zastępcy. RMF FM potwierdziło, że funkcjonariusze ABW wykonywali czynności w gabinetach na zlecenie wiceprezesów izby - Tadeusza Dziuby i Małgorzaty Motylow.
Zobacz: NIK sensacyjnie przegrywa w sądzie. Porażka Banasia ws. wyborów kopertowych
Obawy wiceprezesów NIK
Czego poszukiwali agenci biura? Według rozgłośni, chodziło o urządzenia, rejestrujące dźwięk lub obraz. Wiceprezesi NIK obawiali się, że są inwigilowani. Dziuba i Motylow nie chcieli komentować tych doniesień, podkreślili tylko, że w świetle prawa mogą wezwać do swoich biur ABW. RMF FM dodaje też, że funkcjonariusze nie odnaleźli żadnych nośników, służących do inwigilacji tych osób.
Doszło nawet do tego, że Marian Banaś zażądał pisemnych wyjaśnień od szefa ABW płk Krzysztofa Wacławka, dlaczego agenci pojawili się w budynku NIK. Prezes izby wyczekuje na oficjalny protokół z podjętych czynności i notatki sporządzone przez funkcjonariuszy. Nie wiadomo, kto miałby śledzić poczynania dwójki wiceprezesów NIK.
Czytaj:
Banaś nie przedstawił dowodów na ataki Pegasusem
W ostatnim tygodniu okazało się, że Banaś nie przedstawił żadnych dowodów na inwigilację kontrolerów NIK za pośrednictwem systemu Pegasus. Citizen Lab nie potwierdziło ataków na urządzenia jego współpracowników i syna, doradcę społecznego prezesa Jakuba Banasia. "Rzekome tysiące ataków hakerskich było efektem błędów w analizie" - napisała "Rzeczpospolita".
Afera podsłuchowa, której nie było? Banaś nie udowodnił, że był podsłuchiwany
GW
Inne tematy w dziale Polityka