Jurij Szewczuk, rosyjska gwiazda rocka wygłosił antywojenne przemówienie na koncercie w środkowej Rosji, które nie spodobało się służbom. Muzyk został oskarżony o "dyskredytowanie" rosyjskiej armii, a nagranie z koncertu jest hitem sieci.
To nie pierwszy raz, gdy Jurij Szewczuk, lider zespołu DDT wyraża swoje zdanie na temat działań prezydenta Rosji Władimira Putina. Wcześniej publicznie sprzeciwiał się aneksji Krymu przez Rosję i wspierał Pussy Riot, antykremlowski kolektyw aktywistów.
Jurij Szewczuk: Ojczyzna to nie jest dupa prezydenta
"Ojczyzna, moi przyjaciele, to nie jest dupa prezydenta, który trzeba cały czas całować" — rzucił Szewczuk do tłumu na środowym koncercie DDT w Ufie. W wydarzeniu uczestniczyło ponad 8 tys. osób.
"Ojczyzna to zubożała babuszka na stacji kolejowej sprzedająca ziemniaki" — dodał artysta.
Czytaj: Zaginął Niemiec odpowiedzialny za dostawy wozów bojowych do Ukrainy. Służby milczą
Siłowicy pojawili się tuż po koncercie Jurija Szewczuka
Reakcja służb była bardzo szybka. Producent z Ufy Radmir Usajew przekazał później, że do UfaAreny przybyli funkcjonariusze struktur siłowych, tzw. siłowicy. Jurij Szewczuk był przesłuchiwany przez ponad godzinę po zakończeniu występu.
"Odizolowali Jurija od grupy i dyrektora zespołu (delegowali dwóch funkcjonariuszy sił specjalnych przy wejściu do garderoby) i przez godzinę rozmawiali o koncercie i wypowiedziach Szewczuka o wojnie i ojczyźnie. Chcieli go zatrzymać, ale w ostatniej chwili sprytnie zasugerowali Jurijowi, żeby podpisał oświadczenie policji" — przekazał Usajew na Instagramie.
Sprawa trafiła do sądu w Sankt Petersburgu. Jurij Szewczuk został oskarżony o "dyskredytowanie" rosyjskiej armii. Jeżeli artysta zostanie uznany za winnego, to będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości do 50 tys. rubli, czyli ok. 800 dolarów.
SW
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Kultura