Jest absurdalną propozycja, by w obliczu zagrożenia i agresji ze strony Rosji usuwać kluczowe państwa z Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jedną z najsilniejszych armii, jaką jest Turcja, czy państwo frontowe, jakim jest Polska. Poza tym nie ma żadnych przesłanek mówiących o na przykład osłabianiu przez któreś z tych państw zdolności bojowych NATO. A na tej podstawie oceniamy przydatność do Paktu – mówi Salonowi 24 Dariusz Rosati, poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw zagranicznych.
Bruce Ackerman, znany prawnik i filozof polityczny, profesor Yale'a, opublikował na łamach "Politico" artykuł, w którym tłumaczy, powstrzymać Władimira Putina. I wśród stawianych propozycji jest powołanie armii europejskiej oraz wyrzucenie z NATO, albo przynajmniej zawieszenie Turcji, Węgier i Polski. To realne pomysły i czy jest dla nich uzasadnienie?
Dariusz Rosati: Nie, to zupełnie bez sensu! Przyznam, że nie wiem, o co dokładnie chodziło Ackermanowi. Ale to absurdalna propozycja, by w obliczu zagrożenia i agresji ze strony Rosji, usuwać kluczowe państwa z Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jedną z najsilniejszych armii, jaką jest Turcja oraz państwo frontowe, czyli Polskę. Poza tym, nie ma żadnych przesłanek, mówiących np. o osłabianiu przez któreś z tych państw zdolności bojowych NATO - tymczasem byłaby to jest przesłanka do usunięcia kraju członkowskiego.
Przeczytaj też:
Kanclerz Scholz chce rozszerzyć UE o sześć państw. Nie ma tam Ukrainy
Autor artykułu argumentuje to problemem z prawami człowieka w Turcji, czy praworządnością na Węgrzech i w Polsce. Twierdzi, że NATO musi wrócić do swoich wartości, a państwa, które je łamią, trzeba wyraźnie napiętnować.
To, że jest problem w Turcji, czy z praworządnością w Polsce, niestety, wiemy nie od dziś. Ale to nie jest temat dla NATO. Turcji nie przyjmuje się do Unii Europejskiej. Sytuacja Polski i Węgier jest tematem dyskusji w Brukseli. I właśnie na szczeblu unijnym to powinno być rozwiązane. NATO skupia się na ocenie członków pod kątem ich zdolności obronnych i współpracy w tym zakresie. I tu nie ma zastrzeżeń, współpraca układa się dobrze.
Oprócz postulatu wykluczenia kilku kluczowych krajów z NATO, Bruce Ackerman proponuje też armię europejską. Ma ona sens?
Nie widzę szansy na jej powołanie. Dopóki Unię Europejską tworzą w miarę suwerenne, niepodległe państwa, trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek kraj zdecydował się na rezygnację z własnej armii.
Europa jednak jest określana mianem „śpiącego olbrzyma”, brakuje koordynacji współpracy wojskowej, wiele krajów zaniedbało wydatki na zbrojenia?
Do zrobienia na pewno jest wiele. Należy zwiększyć koordynację współpracy wojskowej. Bez wątpienia, można pomyśleć o wspólnych jednostkach, zgrupowaniach wojsk, jakie działają w ramach NATO, pokusić się nawet o wspólne dowodzenie. Ale musi to wszystko działać w ramach NATO, nie może z Paktem Północnoatlantyckim kolidować.
Natomiast w jedną, wspólną armię nie wierzę. Moim zdaniem, ani za naszego życia, ani za życia naszych dzieci i wnuków żadne państwo nie zrezygnuje z własnej armii. Należy wzmacniać NATO i zdolności obronne Europy, ale bez mrzonek o jednej armii.
Przeczytaj też:
Ciężki los obrońców z Azowstalu. Zostali wysłani do kolonii karnej przez Rosjan
Polska wyśle wojsko na pomoc do tych krajów, gdy zaatakuje Putin? Deklaracja Morawieckiego
Inne tematy w dziale Polityka