Prokuratura oskarża Bartłomieja M. o reklamę i sprzedaż wódki własnej marki bez specjalnych zezwoleń. Proces w tej sprawie został odroczony do lipca, a były szef MON będzie składał wyjaśnienia, choć pierwotnie obrona wnosiła o umorzenie postępowania.
Były rzecznik MON i współpracownik ówczesnego ministra Antoniego Macierewicza dotąd nie pojawił się na rozprawach w warszawskim Sądzie Rejonowym. W poniedziałek sędzia Marcin Niedźwiecki zdecydował o kontynuowaniu rozprawy pod jego nieobecność ze względu na to, by nie przeciągać postępowania ws. Bartłomieja M.
W poniedziałek przesłuchano b. prezesa zarządu spółki należącej do Bartłomieja M. "W czasie pełnienia przeze mnie funkcji spółka już ten alkohol sprzedawała i promowała swój wyrób w internecie przez portale. Spółka posiadała profil na Facebooku i Instagramie oraz stronę pod nazwą Misiewiczówka" - zeznał mężczyzna. Pod tą nazwą spółka prowadziła też sklep internetowy. Według niego, Bartłomiej M., jedyny udziałowiec spółki, był zaangażowany we wszystkie ważniejsze czynności w firmie: promował wyrób w internecie, a nawet wydawał alkohol kurierom, którzy realizowali zamówienia ze sklepu internetowego.
Czytaj:
Znany prawicowy publicysta już nie tylko w TVP. Teraz objął posadę w "Trójce"
Kłopoty samotnych rodziców z Polskim Ładem. Biedroń: "PiS ich dyskryminuje"
Zawrócony samolot LOT-u, wszczęto alarm. Oto szczegóły
M. złoży wyjaśnienia
Jednocześnie świadek zeznał, że spółka posiadała zezwolenia na handel alkoholem, detaliczne, wydane w Wołominie i hurtowe udzielone przez ministerstwo rozwoju. "Prawnik zapewniał, że są wystarczające do prowadzenia sprzedaży internetowej" - tłumaczył w sądzie.
Nieoczekiwanie, na koniec poniedziałkowej rozprawy mecenas Bartłomieja M. zadeklarował, że jego klient chce jednak złożyć wyjaśnienia. Zawnioskował o wyznaczenie dogodnego dla oskarżonego terminu rozprawy, do czego przychylił się prokurator i sąd. Bartłomiej M. złoży zatem stosowne wyjaśnienia 6 lipca.
Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy, obrońca Bartłomieja M. wnioskował o umorzenie postępowania albo o powrót akt do prokuratury w celu ich uzupełnienia. Zdaniem adwokata, nie doszło w ogóle do sprzedaży przez oskarżonego alkoholu bez zezwolenia.
- Z żadnego z dowodów, które zdobyła prokuratura, nie wynika, że oskarżony dokonał sprzedaży - przekonywał wtedy Marczak. Wskazał przy tym, że w akcie oskarżenia nie określono - jego zdaniem - precyzyjnie czynu, miejsca i czasu, w którym miało zostać popełnione przestępstwo.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do stołecznego sądu w maju ubiegłego roku. Były rzecznik MON za czasów Antoniego Macierewicza został w nim oskarżony o sprzedaż "Misiewiczówki" bez zezwolenia i reklamę tego alkoholu w internecie.
M. reklamował wódkę bez zezwoleń
"W okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej publicznie reklamował wódkę "Misiewiczówka" poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego" - brzmiało oskarżenie.
W sieci pozostały klipy reklamowe z udziałem Bartłomieja M., reklamującego "Misiewiczówkę". - 0,5L = ok. 17-stu celebracjom ważnych momentów z Misiewiczówką - pisał.
- Misiewiczówka otrzymała złoty medal podczas III Warsaw Spirits Competition w kategorii wódka pszeniczna - chwalił się M.
Nie przegap:
"Najmłodszy milioner" w Polsce z aktem oskarżenia. Tysiące klientów oszukanych
Tomasz Grodzki straci immunitet? Senat rozpatrzy wniosek prokuratury
Oszuści na drogach. Celowo doprowadzali do wypadków
GW
Inne tematy w dziale Gospodarka