Iga Świątek pokonała w sobotę Białorusinkę Arynę Sabalenkę 6:2, 6:1 w półfinałowym meczu turnieju WTA 1000. W stolicy Włoch Polka broni tytułu wywalczonego w ubiegłym roku.
Był to czwarty pojedynek Świątek z Sabalenką, a trzeci w tym roku. W listopadzie Polka poniosła porażkę w kończących sezon 2021 zawodach WTA Finals w Guadalajarze. W obecnym sezonie gładko pokonała Białorusinkę w ćwierćfinale w Dausze oraz w finale w Stuttgarcie, nie tracąc w tych dwóch pojedynkach żadnego seta.
Koncertowa gra w wykonaniu Igi Świątek
Pierwsza partia przebiegła dość szybko - trwała pół godziny - ale rozpoczęła się nieoczekiwanie. W pierwszych trzech gemach żadna z zawodniczek nie potrafiła zwyciężyć przy własnym podaniu i Polka prowadziła po nich 2:1. Później, przy stanie 3:2, inicjatywę przejęła już Świątek, która zaczęła grać bardziej agresywnie. Do tego Sabalenka zaczęła popełniać niewymuszone błędy.
Polka kolejny raz przełamała rywalkę, doprowadzając do wyniku 5:2, a następnie, nie pozostawiając złudzeń Białorusince, wykorzystała własny serwis, by rozstrzygnąć seta na swoją korzyść.
Druga odsłona to już popis Świątek, która miała kontrolę nad przebiegiem gry. Sabalenka może mówić jedynie o przebłyskach, jak np. w trzecim gemie, gdy ze stanu 0:40 doprowadziła do gry na przewagi, lub w piątym, kiedy obroniła piłkę na przełamanie i zmniejszyła stratę na 1:4. Później Polka też musiała obronić jednego break pointa, co uczyniła dzięki niewymuszonemu błędowi Białorusinki. W kolejnym gemie Świątek wykorzystała trzecią piłkę meczową.
"Cieszę się, że technicznie wszystko wyglądało tak, że grało mi się bardzo komfortowo. W zeszłym roku w Rzymie też było tak, że rozgrywałam się z meczu na mecz. Mogę spędzić więcej czasu na +mączce+ i przyzwyczaić się do tej nawierzchni i do panującej tu atmosfery - a jest tu zupełnie inaczej niż na innych kortach, jest dużo szumu, hałasu dokoła. Jak się wychodzi na pierwszą rundę tutaj na stadion, to jak człowiek nie jest do tego przyzwyczajony, to może być ciężko. Ale teraz, tak jak w zeszłym roku, w półfinale czuję się już bardzo komfortowo" - powiedziała 20-letnia raszynianka na antenie Canal+.
Drugi set trwał ok. 45 minut, ale przedłużyła go przerwa po piątym gemie, kiedy Sabalenka poprosiła o interwencję fizjoterapeuty.
Był to czwarty pojedynek Świątek z Sabalenką, a trzeci w tym roku. W listopadzie Polka poniosła porażkę w kończących sezon 2021 zawodach WTA Finals w Guadalajarze. W obecnym sezonie gładko pokonała Białorusinkę w ćwierćfinale w Dausze oraz w finale w Stuttgarcie, nie tracąc w tych dwóch pojedynkach żadnego seta.
Iga Świątek z czwartą najdłuższą serią od 2000 roku
Iga Świątek, awansując do finału turnieju WTA 1000 w Rzymie, odniosła 27. zwycięstwo z rzędu na kortach. W sobotnim półfinale pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 6:2, 6:1.
Tym samym polska tenisistka zrównała się z Sereną Williams na czwartym miejscu pod względem liczby kolejnych wygranych meczów od 2000 roku. Poprzednie stulecie 35 zwycięstwami z rzędu zakończyła siostra Amerykanki - Venus.
W liczonej od 1968 roku open erze najdłuższą serią może się pochwalić Martina Navratilova. Występująca w barwach Czechosłowacji i Stanów Zjednoczonych tenisistka w 1984 roku wygrała 74 kolejne mecze.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport