Odejścia posłów z partii KORWiN i powstanie nowej formacji, doprowadziło do zmian w podziale milionów z budżetu państwa, na czym straciło środowisko Janusza Korwin-Mikkego. fot. PAP/Paweł Supernak
Odejścia posłów z partii KORWiN i powstanie nowej formacji, doprowadziło do zmian w podziale milionów z budżetu państwa, na czym straciło środowisko Janusza Korwin-Mikkego. fot. PAP/Paweł Supernak
Marcin Dobski Marcin Dobski
9909
BLOG

Awantura o kasę w Konfederacji. Jedna decyzja wywróciła obecny układ sił do góry nogami

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 58
W Konfederacji trwa cicha wojna, ponieważ odejścia posłów z partii KORWiN i powstanie nowej formacji, doprowadziło do zmian w podziale milionów z budżetu państwa, na czym straciło środowisko Janusza Korwin-Mikkego. Salon24.pl ujawnia jak dzielono pieniądze i jak to się zmieniło od 19 kwietnia.

Ponadto, dowiedzieliśmy się, że ludzie Korwin-Mikkego zaczęli wstępnie rozmawiać o wspólnych listach wyborczych m.in. ze środowiskiem Roberta Bąkiewicza, który jest w otwartym konflikcie z liderem Ruchu Narodowego, posłem Robertem Winnickim.

Korwin-Mikke stracił kasę na rzecz Kuleszy

Można odnieść wrażenie, że prawica - po wyborczym sukcesie w 2019 r. - wraca do grzechów z przeszłości i znowu zaczyna się dzielić. Innego zdania jest Artur Dziambor, który o rozpad Konfederacji był pytany w Radiu Plus przez red. Jacka Prusinowskiego. - Absolutnie (Konfederacja-red.) nie jest bliska rozpadu, wręcz przeciwnie, będziemy się rozwijać. Stworzenie nowego bytu, nowej partii wewnątrz Konfederacji, współpracującej z pozostałymi, czyli Wolnościowcy, jest chęcią zainteresowania Konfederacją jako całością elektoratu, który dotychczas na nas nie patrzył - stwierdził poseł.

W ugrupowaniu Korwin-Mikkego są wściekli, że stracili część pieniędzy z subwencji na rzecz nowej formacji, która nie ma nawet struktur. O prawdziwych przyczynach odejścia trzech posłów z partii kontrowersyjnego polityka pisaliśmy blisko dwa miesiące temu w tym miejscu.

Polecamy:

Ważny niemiecki polityk od lat porównuje Putina do Hitlera. Merkel się to nie podobało

Porozumienie z Brukselą w sprawie KPO. „Jeśli to prawda, to ogromny sukces rządu”

Jak w Konfederacji dzielą pieniądze

Po wejściu do Sejmu w 2019 r., gdy Konfederacja uzyskała 6,81 proc., zaczęła jej przysługiwać roczna subwencja z budżetu państwa w wysokości 6,8 mln zł rocznie (w ciągu czteroletniej kadencji ponad 27 mln zł). Do niedawna w skład Konfederacji wchodziły partia KORWiN, Ruch Narodowy i Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Niedawno powstała czwarta partia - Wolnościowcy. O kulisach powstania tej siły można przeczytać tutaj.

Konfederacja, jako partia, nie może przekazywać bezpośrednio innym ugrupowaniom pieniędzy, dlatego politycy sprawnie obchodzą ten przepis. Każde ze środowisk wchodzących w skład Konfederacji ma przedstawiciela, który może dysponować jej częścią pieniędzy. Politycy zaznaczają, że połowa subwencji jest zamrożona na kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Reszta jest wydawana na bieżące sprawy.

- Subwencja Konfederacji Wolność i Niepodległość nie jest w żadnej części przekazywana innym partiom politycznym, ponieważ takiego przekazania nie dopuszcza polskie prawo. Subwencja jest wydatkowana wyłącznie na cele statutowe Konfederacji Wolność i Niepodległość - mówi Salon24.pl rzecznik Konfederacji Tomasz Grabarczyk.

Przegrane głosowanie w sprawie podziału kasy

Grabarczyk nie odpowiedział na nasze pytania o szczegóły podziału pieniędzy z budżetu państwa. W liczącej 12 osób Radzie Liderów Konfederacji, która podejmuje wszystkie decyzje polityczne i techniczne, ustaliliśmy jednak, że do 19 kwietnia podział kasy wyglądało następująco:

- 47 proc. przypadało partii KORWiN,

- 36 proc. dostawał Ruch Narodowy,

- 17 proc. - ugrupowanie posła Brauna.

Wraz z odejściem posłów Jakuba Kuleszy, Artura Dziambora i Dobromira Sośnierza z partii KORWiN oraz powstaniem Wolnościowców, zmienił się układ sił w Konfederacji. Przypomnijmy, że wszechwładna Rada Liderów składała się dotychczas z partii KORWiN (Korwin-Mikke, Konrad Berkowicz, Robert Iwaszkiewicz, Sławomir Mentzen), Ruchu Narodowego (Krzysztof Bosak, Robert Winnicki, Witold Tumanowicz i Krzysztof Tuduj), Konfederacji Korony Polskiej (Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik).

Przedstawicielami partii KORWiN w Radzie Liderów, byli Kulesza i Marek Kułakowski, którzy dawali jej większość, ale teraz są głosami nowopowstałych Wolnościowców.

Obecnie środowisko Korwin-Mikkego przegrywa wszystkie głosowania na Radzie Liderów, ale najbardziej dotkliwe było to dotyczące nowego podziału milionów złotych z subwencji. Nasze nieoficjalne ustalenia potwierdza szef sztabu wyborczego Konfederacji i zarazem wiceprezes partii KORWiN.

- Uchwała Rady Liderów zmieniła dysponentów poszczególnych budżetów Konfederacji. Jakub Kulesza dostał prawo do dysponowania częścią tych budżetów - mówi w rozmowie z Salon24.pl Bartłomiej Pejo, wicestarosta powiatu świdnickiego.

Z naszych ustaleń wynika, że o odebraniu części pieniędzy KORWiN zadecydowały podczas głosowania dwa głosy: Brauna i Skalika. Obecny podział subwencji wygląda więc tak:

- 36 proc. przypadało partii KORWiN,

- 36 proc. dostawał Ruch Narodowy,

- 17 proc. - ugrupowanie posła Brauna.

- 11 proc. - Wolnościowcy

Przy okazji, okazuje się, że członkowie Rady Liderów, którzy nie są w parlamencie, dostają co miesiąc z Konfederacji pensję. - Żaden członek Rady Liderów nie otrzymuje wynagrodzenia w wysokości zbliżonej do uposażenia poselskiego. Trzech członków Rady Liderów, którzy zrezygnowali z innej działalności zawodowej i w pełnym wymiarze pracują na rzecz partii, otrzymuje aktualnie wynagrodzenie w wysokości 8182 zł miesięcznie - mówi Salon24.pl Grabarczyk. Są to Tumanowicz, Skalik i Kułakowski.

KORWiN szuka alternatywy

Trudno o radość w partii KORWiN, gdy straciła ona pieniądze na rzecz nowo powstałego ugrupowania, które składa się z kilku posłów i nie ma jeszcze żadnych struktur. Tym bardziej, że parlamentarzyści, którzy odeszli, zostali uznani za zdrajców.

Z ustaleń Salon24.pl wynika, że formacja Korwin-Mikkego zaczęła rozmawiać o ewentualnym wspólnym starcie wyborczym z Robertem Bąkiewiczem i jego ludźmi, będącymi w konflikcie z Ruchem Narodowym, a także z Prawicą RP (Krzysztof Kawęcki, Marek Jurek) i Marianem Piłką.

Zapytaliśmy o to wiceprezesa KORWiN. - Z Robertem Bąkiewiczem znamy się kilka lat i tak, jak najbardziej rozmawiam, z innymi środowiskami również. Zawsze warto rozmawiać i wymieniać poglądy - odpowiada Salon24.pl Bartłomiej Pejo.

Jeden z polityków Konfederacji analizuje, że ewentualny wspólny start partii KORWiN z Prawicą RP i środowiskiem Bąkiewicza, doprowadzi do rozbicia głosów narodowo-wolnościowych, czego efektem może być brak wejścia do Sejmu Konfederacji.

Marcin Dobski


Czytaj dalej:

Trafnie przewidział termin wybuchu wojny. Teraz mówi o poważnych kłopotach Putina

Opozycja ma powody do strachu. Kolejny sondaż łaskawy dla PiS

Krystyna Pawłowicz: "Przyszłam panu nawrzucać. Proszę mnie przeprosić"

Amerykański i rosyjski minister obrony znów rozmawiają. O czym dyskutowali Austin i Szojgu

Niemiecki biznesmen Hans G. uniewinniony. Jak sędzia uzasadnił wyrok?

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj58 Obserwuj notkę

Dziennikarz Salon24

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Polityka