Ewentualne odblokowanie pieniędzy z Brukseli oznaczałoby, że rząd umiał przedstawić mocne argumenty, które przekonały Unię Europejską. I dobrze świadczyłoby o możliwościach negocjacyjnych polskich władz. Byłaby to porażka opozycji, która budowała swoją narrację na przedstawianiu obecnie rządzącej ekipy jako nieudolnej, nie umiejącej zadbać o pozyskanie tych środków. Jeśli informacje o odblokowaniu funduszy się potwierdzą, to narracja ta upada – mówi Salonowi 24 prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
Unia Europejska ma zatwierdzić polski Krajowy Plan Odbudowy a pieniądze zostaną odblokowane – stwierdził rzecznik rządu Piotr Muller. Czy można mówić o końcu wielomiesięcznego sporu i sukcesie ekipy rządzącej?
Prof. Henryk Domański: Zastrzeżmy, że na razie są to nieoficjalne informacje. Jednak zakładając, że to prawda, to rzeczywiście możemy mówić o ogromnym sukcesie rządu. Z kilku powodów. Przede wszystkim wiele osób – nawet popierających rząd Zjednoczonej Prawicy – nie wierzyło w to, że te pieniądze zostaną odblokowane. Panował pogląd, że Brukseli nie zależy na ułożeniu sobie relacji z Warszawą. I że kwestie takie jak praworządność, Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, są jedynie pretekstem.
W rzeczywistości chodzi o spór z obecnym rządem i o to, by tych pieniędzy Polska nie dostała w ogóle. A jeśli pomimo tego dostanie, to oznacza, że rząd umiał przedstawić mocne argumenty, które przekonały Unię Europejską. I dobrze świadczy to o możliwościach negocjacyjnych polskich władz. To także porażka opozycji, która budowała swoją narrację na przedstawianiu obecnie rządzącej ekipy jako nieudolnej, nie umiejącej zadbać o pozyskanie tych środków. Jeśli informacje o odblokowaniu funduszy się potwierdzą, to narracja ta upada.
Przeczytaj też:
Prof. Dudek: Taktyka Ziobry jest normalna dla kogoś, kto tonie
Czy nie jest tak, że na decyzję Unii Europejskiej mogło wpłynąć zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej i pomoc udzielana przez Polskę ukraińskim uchodźcom?
Nie sądzę. Polacy uchodźcom pomagają od pierwszego dnia wojny, od początku Polska prezentuje jednoznaczną postawę. I od 24 lutego przez cały ten czas nie było gestu ze strony Brukseli, który sugerowałby złagodzenie stanowiska. Co więcej, były głosy, że stanowisko Unii w sprawie praworządności będzie jeszcze bardziej zdecydowane. Sądzę, że raczej zdecydowała jakaś deklaracja złożona podczas zakulisowych rozmów. Na przykład obietnica, że likwidacja Izby Dyscyplinarnej nie będzie jedynie zmianą kosmetyczną, a zmianą realną.
No właśnie – likwidacji Izby sprzeciwiał się Zbigniew Ziobro i środowisko Solidarnej Polski. Ale w czwartek w głosowaniu w Sejmie najpierw wybrano KRS, potem Adam Glapiński został ponownie prezesem Narodowego Banku Polskiego. Czy można powiedzieć, że było tu jakieś porozumienie, na przykład PiS popiera KRS, ale ziobryści muszą się zgodzić na likwidację Izby Dyscyplinarnej i porozumienie z Brukselą?
Mogło tak być. Ale ja bym nie przeceniał sporu między Ziobrą Zjednoczoną Prawicą. Solidarna Polska i jej lider muszą podkreślać swoją odrębność, bo na tym budują swój kapitał. I minister sprawiedliwości ewidentnie zyskuje na wizerunku nieprzejednanego szeryfa, który twardo stawia się Unii Europejskiej. To się podoba także ludziom, którzy go nie popierają. Ale Ziobro i Solidarna Polska doskonale wiedzą, że są skazani na PiS. Bo poza Zjednoczoną Prawicą nie ma żadnych szans. Dlatego różnice będą podkreślane często. Ale do rozłamu ostatecznie nie dojdzie.
Przeczytaj też:
Sejm zdecydował o losie Glapińskiego w NBP
Zmora Polaków powraca na niespotykaną skalę. Podwyżka, jakiej jeszcze nie było
Inne tematy w dziale Polityka