"W niezliczonych miejscach w Polsce, na nielegalnych hałdach składowane są setki tysięcy ton odpadów z Niemiec, Anglii, Szwecji, Holandii, Austrii i Włoch” – napisał Berliner Zeitung.
Wiele nielegalnych wysypisk w Polsce
W wielkopolskiej wsi według Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska znaleziono 8700 ton odpadów, z czego aż 6500 ton było z Niemiec. Polscy urzędnicy zidentyfikowali dwie firmy, z których pochodzą śmieci. Trzecią natomiast odkryli niemieccy dziennikarze, a była nią ALBA - berlińska firma zajmująca się odpadami i recyklingiem. Odpady, które pochodziły z tej firmy były oznaczone jako "EBS", czyli paliwo zastępcze, które nie nadaje się do recyklingu.
Kolejne wysypisko przytaczane w materiale istniało w Zgierzu. To miejsce stało się znane w całej Polsce przez pożar, do którego doszło w 2018 roku. Ogień był tam widoczny przez dwie doby, a trujący dym zagrażał zdrowiu okolicznych mieszkańców. W związku z tym wysypiskiem odnaleziono listy przewozowe i umowy 28 niemieckich firm.
"Zgierz stał się symbolem katastrofalnej sytuacji w Polsce” – napisali dziennikarze.
Opłacalny interes
Rzecznik prasowy Europolu Jan Op Gen Oorth ocenia, że proceder z nielegalnymi odpadami jest bardzo dobrze zorganizowany, a zarazem wysoko opłacalny. Wszystkie dokumenty są fałszowane, a wielu celników skorumpowanych. Według niego uczestnikami tego nielegalnego interesu są gangi przestępcze oraz firmy z branży gospodarki odpadami.
– Ryzyko wpadki jest znikome – podsumowuje.
W Niemczech w razie wpadki osoba złapana dostaję karę grzywny, która wynosi 200 euro. Komisja Europejska natomiast podaje, że zyski z nielegalnego handlu odpadami mogą sięgać ponad 15 mld euro.
Czytaj dalej:
- Rosyjska propaganda nie przestaje zaskakiwać. Czas na "militarny socjalizm"
- Azowstal wciąż walczy. "Jesteśmy martwymi ludźmi, większość z nas to wie"
- Popularna sieciówka znika z Polski po 25 latach. Fatalna kondycja firmy
Komentarze
Pokaż komentarze (107)