Pułk Azow, który broni kombinatu Azowstal w Mariupolu – ostatniego punktu oporu Ukraińców w oblężonym przez siły rosyjskie mieście – będzie walczyć, dopóki starczy życia – powiedział zastępca dowódcy Swiatosław Pałamar na konferencji prasowej online w niedzielę.
Poinformował, że siły rosyjskie kontynuują intensywny ostrzał kombinatu, a ukraińscy obrońcy mają wielu rannych.
"Będziemy walczyć do końca"
Mamy jeszcze zapasy, wodę, amunicję, będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli – powiedział podczas internetowego briefingu przedstawiciel zablokowanego w zakładach Azowstal w Mariupolu pułku Azow Illa Samojłenko.
Briefing obrońców Mariupola transmituje na żywo w sobotę ukraiński portal Hromadske.
Samojłenko powiedział, że broniący się w Mariupolu ukraińscy żołnierze nie dostali uzupełnień od początku wojny, ale wciąż mają broń, chociaż nie dysponują już ciężkim uzbrojeniem.
„Jesteśmy zablokowani ze wszystkich stron. Jesteśmy martwymi ludźmi, większość z nas to wie” – powiedział wojskowy.
Samojłenko dodał również, że od 24 lutego do 15 kwietnia obrońcy Mariupola zabili 2,5 tys. rosyjskich żołnierzy i ranili pięć tys. Podkreślił, że ich walka pozwala zablokować ok. 25 tys. żołnierzy przeciwnika, tzn. uniemożliwia ich przerzucenie na inną część frontu.
Wojskowy ujawnił także, że z Mariupola uciekł wcześniej dowódca 36. brygady piechoty morskiej Wołodymyr Baraniuk, zabierając ze sobą grupę żołnierzy, „niewielką liczbę działających czołgów, transporterów i amunicji”. „To wielka hańba” - powiedział.
Wojskowi pułku Azow apelują o gwarancje „strony trzeciej”, by wywieźć zabitych i rannych
Broniący się w zakładach Azowstal w oblężonym przez Rosjan Mariupolu wojskowi pułku Azow zaapelowali do społeczności międzynarodowej o zdecydowane działania i gwarancje „strony trzeciej”, by można było ewakuować zabitych i rannych żołnierzy.
Przedstawiciel Azowa Illa Samojłenko mówił w sobotę podczas transmitowanego online briefingu, że na terenach ciągle atakowanych przez Rosję zakładów Azowstal jest kilkuset rannych żołnierzy.
Ukraińscy obrońcy nie biorą pod uwagę poddania się, bo „byłby to podarunek dla Rosjan”.
Jak powiedział, „każdy jeniec to możliwość nacisku politycznego i wojskowego”, który może być wykorzystany do osłabienia pozycji strony ukraińskiej.
Samojłenko dodał, że sankcje są niewystarczające i dopóki kraje zachodnie będą kupować od Rosji surowce energetyczne, dopóty Rosja będzie zabijać ludzi na Ukrainie i poza nią.
„Nie jest to takie trudne przestać się bać Rosji. Po prostu trzeba to zrobić. I walczyć. Niekoniecznie z bronią w ręku” – powiedział Samojłenko.
Inne tematy w dziale Polityka