- Ten sondaż może być początkiem castingu na kandydata partii rządzącej w wyborach prezydenckich. Sam Marek Magierowski ma bez wątpienia wyrobioną opinię fachowca. Ale jeśli na poważnie Prawo i Sprawiedliwość chciałoby wylansować go jako swojego kandydata, to w miarę szybko musiałby on zakończyć misję dyplomatyczną w Stanach Zjednoczonych i mocniej zaangażować się w politykę krajową – mówi Salonowi 24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Pojawił się sondaż, z którego wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich spotkaliby się Marek Magierowski, ambasador Polski w USA i prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Mało tego, były dziennikarz minimalnie wygrywa starcie w pierwszej odsłonie wyborów. To PR, czy może faktycznie takie są preferencje Polaków?
Prof. Rafał Chwedoruk: Najważniejsze pytanie w polskiej polityce zawsze brzmi: „kto za tym stoi”. I zapewne można by było dojść do tego, kto taki sondaż zamówił. W przypadku Rafała Trzaskowskiego wynik oczywiście nie zaskakuje, bo pamiętajmy, że polityk ten uzyskał bardzo dobry rezultat nie tylko w wyborach prezydenckich, gdzie nieznacznie przegrał z Andrzejem Dudą, ale też wcześniej zwyciężył w wyborach samorządowych. PO po rozmaitych doświadczeniach nie będzie raczej ryzykować z jakimś nieznanym kandydatem, ale postawi na osobę sprawdzoną, jak Rafał Trzaskowski.
Przeczytaj też:
To będzie czarny koń wyborów prezydenckich? Sensacyjna kandydatura z PiS z dobrym wynikiem
Wynik Trzaskowskiego nie może dziwić, ale Magierowskiego już tak. W samym sondażu może nie – ludzie wskazali na kandydata PiS. Ale dlaczego w badaniu pracownia pyta o ambasadora w USA, a nie na przykład premiera Morawieckiego, czy marszałek Sejmu Elżbietę Witek?
Świetny wynik Marka Magierowskiego, to temat faktycznie ciekawszy. To ambasador Polski w USA i były publicysta. Wydaje się, że to może być początek castingu na kandydata partii rządzącej w wyborach prezydenckich. Sam Magierowski bez wątpienia ma wyrobioną opinię fachowca. Ale jeśli na poważnie Prawo i Sprawiedliwość chciałoby wylansować go jako swojego kandydata w wyborach prezydenckich, to w miarę szybko musiałby on zakończyć misję dyplomatyczną w Stanach Zjednoczonych i mocniej zaangażować się w politykę krajową. (dalsza część tekstu pod materiałem wideo)
Co do Stanów Zjednoczonych, jest teoria, że Amerykanie będą chcieli wpływać na polską politykę, wspierać życzliwszych im polityków. Bardziej Trzaskowskiego, niż Tuska, bardziej ludzi Andrzeja Dudy, niż Zbigniewa Ziobro?
Kilka miesięcy temu, podczas jednego z campusów Rafała Trzaskowskiego wśród podmiotów wspierających znalazł się amerykański think tank, mocno związany z Partią Republikańską w USA. Było to o tyle zaskakujące, że Trzaskowski jest kojarzony z liberalnym nurtem w PO. Tymczasem wspomniany think tank był konserwatywny nawet na warunki republikańskie. W tym sensie może być coś na rzeczy w tym, że Amerykanie teraz będą wspierać polityków proamerykańskich w Europie, szczególnie, że ostatnio też mieliśmy do czynienia z mocnym odcinaniem się od przedstawicieli głównego nurtu Europejskiej Partii Ludowej.
Marek Magierowski jest z kolei ambasadorem w USA, zaś polityka zagraniczna, dyplomacja, mają dziś w debacie publicznej większe znaczenie, niż przed 24 lutego. Nie zmienia to jednak faktu, że w wyborach prezydenckich o wygranej decydować będzie przede wszystkim stanowisko w polityce krajowej, natomiast kkandydaci muszą odnieść się do szerokiego, bardzo zróżnicowanego elektoratu. Dlatego właśnie Marek Magierowski, gdyby realnie miał być lansowany jako kandydat na prezydenta RP, musiałby zająć się polityką krajową. Co więcej, taka zmiana musiałaby nastąpić bardzo szybko.
Co do polityki amerykańskiej - pamiętajmy też, że ona nie jest jednolita. Inaczej do relacji międzynarodowych podchodzić mogą Demokraci, inaczej Republikanie, którzy niebawem mogą wygrać wybory do Kongresu. Także i polityka samych USA może się zmieniać.
Przeczytaj też:
Czy Marek Magierowski będzie prezydentem Rzeczpospolitej?
Morawiecki dla "Bilda": Nie podałbym ręki Gerhardowi Schroederowi. Nie wie, co to wstyd
Jego rząd rozpoczął dywersyfikację gazu. Były wicepremier chwali Baltic Pipe
Inne tematy w dziale Polityka