Rosjanie muszą zdawać sobie sprawę, że atak nuklearny byłby samobójstwem. Inna sprawa, że nierozsądnych, bezsensownych ruchów wykonali w ostatnim czasie mnóstwo. Jeśli gdzieś upatrywać ryzyka wojny atomowej, to w głupocie, a nie w racjonalnych przesłankach – mówi Salonowi 24 Maciej Szopa, redaktor Defence 24.
Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji znów straszy III wojną światową i atakiem nuklearnym. Jedni autentycznie się boją inni przekonują, że to blef, bo nawet Rosja nie jest tak szalona, by rozpętać atomowy Armagedon. Faktycznie mamy do czynienia z realnym zagrożeniem, czy te słowa to zwykłe straszenie, gra psychologiczna?
Maciej Szopa: Jeżeli Rosjanie się uprą, mogą wszcząć wojnę nuklearną, bądź dokonać ograniczonego ataku czy to na Ukrainę, czy to na kraje Europy Środkowo-Wschodniej – wschodniej flanki NATO. Ale to byłoby dla nich ogromne ryzyko. Pytanie, jak zachowałyby się rosyjskie elity, które już teraz są bardzo niezadowolone z przebiegu inwazji na Ukrainę? I wcale nie muszą poprzeć decyzji o użyciu broni atomowej.
Przeczytaj też:
Ławrow znów straszy bombą atomową. Polski generał mówi, co by się stało, gdyby jej użyli
No tak, ale decyduje prezydent, czyli Władimir Putin. Jednoosobowo, więc zdanie kogokolwiek nie będzie tu miało większego znaczenia?
To nie jest tak, że Władimir Putin wciśnie guzik i zrzucone zostaną bomby atomowe. On ma walizkę z przyciskiem, ale po jego wciśnięciu dopiero uruchamia się cała procedura. Rozkaz dociera do sztabu generalnego, z którego kody z rozkazami wędrują do poszczególnych baterii pocisków atomowych. Rosjanie muszą zdawać sobie sprawę, że taki ruch byłby samobójstwem. Inna sprawa, że nierozsądnych, bezsensownych ruchów wykonali w ostatnim czasie mnóstwo.
I właśnie jeśli gdzieś upatrywać ryzyka takiego ataku, to w głupocie, a nie w racjonalnych przesłankach. Rosjanie nie chcieliby wywołać wojny atomowej na dużą skalę i pójść na wymianę ciosów. Oni raczej skłanialiby się do chirurgicznego, pojedynczego uderzenia gdzieś na Ukrainie, by wywołać efekt psychologiczny. Oni tę swoją nieudolność od początku wojny maskują brutalnością, działają jak damski bokser. Użycie bomby atomowej byłoby pójściem dalej tą drogą.
Jaka byłaby odpowiedź Zachodu? Jeśli wolny świat ostro zareaguje, to Rosja zapewne przegra i atak nuklearny będzie samobójstwem. Ale na Kremlu liczą chyba na to, że przerażenie wywołane samym atakiem, nawet na małą skalę będzie tak duże, że Zachód się przestraszy i ustąpi?
Rosjanie muszą sobie zdawać sprawę, szczególnie po dwóch miesiącach wojny, że ich możliwości - jeśli chodzi o rozpoznanie, łączność, walkę elektroniczną - są na dużo niższym poziomie, niż w przypadku świata zachodniego. Oni się może łudzili wcześniej, że tak nie jest, a Zachód trochę ich utwierdzał w tym przekonaniu. Nad Ukrainą jednak to Amerykanie wygrali walkę elektroniczną z Rosjanami. Przekazują dane wywiadowcze armii ukraińskiej, co się przyczynia do ukraińskich zwycięstw. W Moskwie o tym doskonale wiedzą.
Gdyby Rosjanie zdecydowali się na atak atomowy na Ukrainę, czy tym bardziej którekolwiek z państw NATO, miałby on ograniczony skutek – być może część pocisków nawet nie doleciałaby do celu. Zaś odpowiedź Zachodu, który okazał się dużo bardziej zdecydowany, niż Rosjanie myśleli przed dokonaniem inwazji, byłaby taka, że nie byliby w stanie odpowiedzieć.
Przeczytaj też:
Kolejny "pożar" w Rosji. Ogień pojawił się w Biełgorodzie
Seria pożarów w Rosji. Ekspert nie wyklucza rosyjskiej operacji pod fałszywą flagą
Polska otrzymała groźby ze strony Gazpromu ws. wstrzymania dostaw gazu
Inne tematy w dziale Polityka