W środę doszło do wybuchu niedaleko granicy z Ukrainą w Biełgorodzie lub jego okolicach. To już druga taka eksplozja w rosyjskim mieście w ostatnich tygodniach.
Według rosyjskich władz regionalnych, od rana płonie skład amunicji znajdujący się niedaleko wsi Stara Nelidowka w pobliżu Biełgorodu. Niewykluczone, że to dzieło ukraińskiej partyzantki.
- Trwają prace nad ustaleniem przyczyny eksplozji - powiadomili rosyjscy urzędnicy.
Nie ucierpiała żadna osoba w "pożarze". Władze południowych regionów Rosji w ostatnich tygodniach wielokrotnie informowały o incydentach, które ich zdaniem były atakami przeprowadzonymi z terytorium Ukrainy. Między innymi zarzucono Ukrainie, że zaatakowała helikopterami skład paliwa w Biełgorodzie na początku kwietnia.
Obwód biłgorodzk sąsiaduje z obwodami ługańskim, sumskim i charkowskim, w których toczą się walki z okupantem od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Roman Starowojt, gubernator rosyjskiego obwodu kurskiego, graniczącego z Ukrainą, powiedział, że wybuchy było słychać również w mieście Kursk, gdzie miało dojść do wystrzałów systemów obrony powietrznej.
Zobacz też:
Seria pożarów w Rosji. Ekspert nie wyklucza rosyjskiej operacji pod fałszywą flagą
Tak runęła przyjaźń ukraińsko-rosyjska. Robotnikowi odpadła głowa
Polska otrzymała groźby ze strony Gazpromu ws. wstrzymania dostaw gazu
GW
Inne tematy w dziale Polityka