Janusz Korwin-Mikke nie przestaje zaskakiwać swoimi postami na Twitterze. Tym razem odniósł się do dramatycznej sytuacji, która dzieje się w Mariupolu. Według posła Konfederacji, obrońcy miasta powinni... wywiesić "kij z białą szmatą" i wyprowadzić rannych, zamiast organizować korytarze humanitarne.
W Mariupolu aktualnie jest najcięższa sytuacja na Ukrainie. Siły rosyjskie - według zastępcy dowódcy pułku Azow, Swiatosława Pałamara - przewyższają ukraińskie co najmniej o kilka tysięcy.
W mieście trwają intensywne walki z użyciem systemów artyleryjskich i czołgów. Pałamar mówi, że okupanci niszczą wszystko wszystko, co pozostało Azowstali.
"Mistrz głupich komentarzy" na Twitterze postanowił doradzić Ukraińcom
Janusz Korwin-Mikke na zapowiedź Iriny Vereşciuk o możliwym korytarzu humanitarnym w celu opuszczenia Mariupola w sobotę, odpowiedział w dziwny sposób.
- Ja tego nie rozumiem. Dawniej wystawiało się kij z białą szmatą, kto chciał się poddać, ten wychodził, rannych zabierano - i żadne "humanitarne korytarze" nie były potrzebne. Potem się kij z flagą zabierało i walczyło dalej. W dobie telefonów komórkowych to chyba za proste? - dziwił się polityk.
Na wpis Korwina-Mikke zareagował m.in. były dziennikarz śledczy Michał Majewski. Wytłumaczył posłowi, dlaczego wywieszenie "białej flagi" i ucieczka nie jest możliwa.
- Problem, „Ekselencjo”, polega na tym, że ludzie, których Pan uznajesz, za poważnych tu partnerów strzelają potem z moździerzy do takich grup, kobiety biorą po rowach, a dzieci wysyłają na przysposobienie do Tomska. To jest ta różnica cywilizacyjna - odparł Majewski.
Siły rosyjskie uniemożliwiają ewakuacje mieszkańcom Mariupola
"O godz. 11 obok centrum handlowego Port City zgromadziło się co najmniej 200 mieszkańców Mariupola, którzy czekali na ewakuację do Zaporoża. Zamiast obiecanych przez rosyjską stronę autobusów, do mieszkańców podjechali rosyjscy wojskowi i kazali im się rozejść, bo zaraz będzie ostrzał" - napisał w serwisie Telegram Andriuszczenko.
Ludzi z zastosowaniem przymusu rozgoniono, a autobusów nie podstawiono - dodał.
"Jednocześnie okupanci podstawili autobusy przy centrum handlowym Metro - 200 metrów od uzgodnionego punktu ewakuacji - i zaczęło się zajmowanie miejsc w autobusach. Po tym mieszkańcom Mariupola powiedziano, że "ewakuacja" będzie tylko do Dokuczajewska, czyli na terytorium okupowane. Ludzie nie mieli prawa opuszczenia autobusów. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, odpowiedziano, że "nacjonaliści ostrzelali punkt ewakuacji". Czyli kolejne kłamstwo" - kontynuował.
Jak podkreślił Andriuszczenko, to kolejny raz, kiedy Rosjanie uniemożliwili ewakuację mieszkańców Mariupola, oblężonego przez rosyjskie wojska od ponad półtora miesiąca.
MP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka