Foto: Max Mustermann | ccnull.de | CC-BY 2.0
Foto: Max Mustermann | ccnull.de | CC-BY 2.0

"Jeśli polskie służby mają wiedzę na temat Schroedera, to właśnie teraz należy jej użyć"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
Jeśli polskie służby specjalne mają jakieś informacje na temat Gerharda Schroedera, dzięki którym SPD mogłoby przejrzeć na oczy, to właśnie teraz należy tej wiedzy użyć. Są to oczywiście wyłącznie teoretyczne rozważania – mówi Salonowi 24 Witold Jurasz, były dyplomata, publicysta Onet.pl.

W Onecie pisał Pan o skandalicznym artykule na stronie Greenpeace. Autorzy wręcz kopiują w nim antyamerykańskie i antynatowskie tezy. Krytykują zbrojenia, zwiększanie obecności wojsk NATO w Polsce. Tekst potem zniknął, ale tylko z anglojęzycznej strony, pozostał na hiszpańskiej i włoskiej. O czym ta cala historia świadczy?

Witold Jurasz: Przede wszystkim widać, że polski oddział Greenpeace jest dużo rozsądniejszy od tej ogólnej struktury, choć sformułowania w oświadczeniu polskiego oddziału są też wysoce niezadowalające. Padają tam słowa, że Greenpeace Polska „nie przeszkadza” obecność sojuszniczych wojsk w Polsce. To sformułowanie w istocie wskazuje na głęboką jednak niechęć do wzmacniania wschodniej flanki NATO, a tym samym naszego bezpieczeństwa. Są też dwa inne elementy. Pierwszy – w oddziale Greenpeace na Unię Europejską, pojawia się artykuł tak rażąco sprzeczny z interesami Unii, ale też rozumem i logiką. I tekst ten nie był jak rozumiem konsultowany z polskim oddziałem. To jest wysoce niepokojące. A drugi element jest taki, że ze strony anglojęzycznej tekst co prawda zniknął, ale pozostał na stronach włoskojęzycznej i hiszpańskojęzycznej. To mocno zastanawiające.

Wielu zarzuca prorosyjskość organizacjom radykalnej prawicy. Tymczasem Greenpeace nie jest organizacją bynajmniej prawicową. I po stronie skrajnej lewicy widać od lat niechęć wobec USA, większą lub mniejszą sympatię wobec Rosji?

Tu akurat nie ma zaskoczenia. Nie widzę specjalnej różnicy między skrajną lewicą i prawicą. Jedna i druga jest dla mnie podejrzana. Dlatego też myślę, że organizacje skrajne powinny znaleźć się pod wnikliwą obserwacją służb specjalnych.

Władimir Putin prowadzi grę na wielu fortepianach – skrajna lewica, prawica, ale też media społecznościowe, działania trolli. Czy oznacza to, że powinniśmy być szczególnie wyczuleni?

Na pewno tak. Problem polega na tym, że media społecznościowe, czego sam doświadczyłem, nie starają się przeciwdziałać putinowskiej narracji. A już na pewno nie starają się przeciwdziałać banowaniu kont pod wpływem masowych zgłoszeń. Inna sprawa, że ja mam tu pewien problem. Na cenzurę w mediach społecznościowych wskazywała często polska prawica. Rzecz w tym, że robiła to w sytuacji, gdy moim zdaniem naprawdę używała języka nienawiści. Bo jeśli ktoś nazywa homoseksualistów pederastami i uważa, że takie określenie jest wyrazem wolności religijnej, to ja powiem, że miałem zaszczyt znać w życiu kilku biskupów i arcybiskupów. Jeden był przyjacielem moich rodziców, a dla mnie „przyszywanym wujkiem”. Żaden z tych hierarchów takiego języka nie używał. Może wiara przyjmuje różne wymiary, w zależności od ilorazu inteligencji. Wracając jednak do istoty sprawy – otóż kwestię wolności słowa na Facebooku podnosili ludzie, którzy dość daleko przesuwali granice rozumienia wolności słowa. Natomiast jeśli chodzi o bardziej generalne pytanie, myślę, że nie jest źle. Rosja sobie tak nagrabiła, że mainstream debaty się przesunął i to fundamentalnie. Oczywiście są wyjątki, jak chociażby Marine Le Pen, która nawet teraz w jednym z ostatnich wywiadów mówiła o tym, że trzeba będzie wrócić do rozmów z Moskwą, żeby Rosja nie stała się sojusznikiem Chin. Pani Le Pen ewidentnie niczego nie zrozumiała. To jest skądinąd fascynujące, że mimo to PiS jej najwyraźniej kibicuje, sądząc po atakach na prezydenta Macrona.

Skoro o politykach, to jest też już jawnie prorosyjski Viktor Orban. Ciekawym przykładem są też Niemcy, gdzie niby nastąpiła ogromna zmiana nastawienia opinii publicznej, ale SPD i kanclerz Olaf Scholz wciąż prowadzą politykę ugodową, czy wręcz przyjazną względem Rosji?

Faktycznie jest wielki problem z polityką niemiecką, a konkretnie polityką partii rządzącej. Cała opinia publiczna, media i niemal cała klasa polityczna, stały się jednoznacznie antyputinowskie. Co się dzieje widzą wszyscy, z wyjątkiem jednej partii – SPD. Dlatego myślę, że jeśli polskie służby specjalne mają jakieś informacje na temat Gerharda Schroedera, dzięki którym SPD mogłoby przejrzeć na oczy, to właśnie teraz należy tej wiedzy użyć.

Ma Pan coś konkretnego na myśli?

Nie, gdzieżbym śmiał, są to oczywiście wyłącznie czysto teoretyczne rozwiązania.

Trwa druga ofensywa Rosji. Czy można mówić, że Rosja znów poniesie strategiczną porażkę, czy przeciwnie, możemy się obawiać, że uda jej się ten ograniczony cel – opanowanie wschodniej części Ukrainy – osiągnąć?

Na obecnym etapie nie da się tego przewidzieć. Ofensywa ruszyła, ale znów sprawia wrażenie, jakby Rosjanie tak samo jak przy okazji ataku na Kijów mieli zbyt małe siły, co przekłada się na brak impetu uderzenia. Jednak jeśli do powiedzmy poniedziałku nie będzie żadnego wyraźnego przełamania to będzie można powiedzieć, że Rosja sukcesu nie osiągnie. Ale to dotyczy ofensywy w Donbasie. Osobną sprawą jest Mariupol. To są niestety ukraińskie Termopile.

Przeczytaj też:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo