Donald Tusk zapewnia, że jego rząd był zawsze "w kategorycznej opozycji wobec Angeli Merkel" w kwestii polityki energetycznej. W rozmowie z "Polityką" szef PO przedstawia siebie jako rusofoba, za jakiego uchodził w Brukseli. Sceptycyzm wobec Berlina i Moskwy podtrzymuje we wpisie na Twitterze, w którym zwrócił on uwagę na dwuznaczną postawę Niemiec.
— To, że ja nie jestem politykiem agresywnym w retoryce, nie oznacza, że Polska za rządów PO nie była surowym krytykiem niemieckiej polityki energetycznej. Były kanclerz Schroder zaczął ten w sumie dość parszywy, podszyty korupcją manewr. Niemcy dały się skorumpować rosyjskim gazem – to obciąża także rządy Merkel, bez dwóch zdań — powiedział Tusk w opublikowanym w środę wywiadzie dla "Polityki".
Szef PO dystansuje się od niemieckiej polityki
Donald Tusk uważa, że próby powiązania któregokolwiek polskiego rządu z niemiecką polityką "nie mają nic wspólnego z prawdą".
Szef PO przekonuje, że przez lata miał on opinię "rusofoba", mimo że przez rosyjskie media był on uważany za "orędownika zbliżenia z Moskwą".
— Tam się za głowę łapali, nazywali mnie monomaniakiem, że ja wciąż tylko o Ukrainie i o zagrożeniu rosyjskim. Dla Europy byłem zbyt antyrosyjski, a w Polsce PiS obrzucał mnie konsekwentnie błotem smoleńskich insynuacji. Za to w Kijowie miałem w tych sprawach pełne wsparcie i zrozumienie — zapewnia Tusk.
Tusk krytykuje postawę Niemiec
W środę popołudniu lider PO dodał wpis na Twitterze, w którym wyraził swoje zdanie na temat postawy Niemiec wobec agresji na Ukrainie.
— Niemcy muszą dziś zdecydowanie poprzeć Ukrainę, jeśli mamy wierzyć, że wyciągnęli wnioski z własnej historii — napisał Tusk.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka