SARS-COV-2 jest w pewnym odwrocie, ale przykład Szanghaju, gdzie dziś widzimy drastyczny wzrost zakażeń pokazuje, że wciąż nie możemy COVID-19 uznać za typową chorobę endemiczną. To wciąż bardzo groźny i nie do końca przewidywalny wirus. Należy zachować ostrożność – mówi Salonowi 24 dr Michał Sutkowski, szef warszawskich lekarzy rodzinnych.
Trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Jednocześnie temat pandemii COVID-19 zszedł na dalszy plan. Rząd zniósł obostrzenia. Czy faktycznie można powiedzieć, że koronawirus należy już do przeszłości?
Dr Michał Sutkowski: Oczywiście nie. Choć faktycznie sytuacja epidemiczna jest znacznie lepsza niż kilka miesięcy temu. I nie chodzi tylko o liczbę zakażeń, która jest bardzo mała, ale jest bardzo mała także dlatego, że się znacznie mniej testujemy. Kluczowa jest jednak liczba hospitalizacji i zgonów. I tu jest ich tez znacznie mniej. Ale to nie znaczy, że nie ma w ogóle. Przeciwnie, są dni, gdy mamy sześćdziesiąt zgonów.
Przeczytaj też:
„Gdy byłem w Europarlamencie, wpływ Kremla był bardzo duży”
Były takie, gdy było kilkaset?
Tak i ktoś może powiedzieć, że co to jest kilkadziesiąt przypadków, w porównaniu do kilkuset. Ale niestety to nie tak działa. Po pierwsze, to wciąż dużo, jeśli chodzi o chorobę infekcyjną. Po drugie, wirus jest w pewnym odwrocie, ale przykład Szanghaju, gdzie dziś widzimy drastyczny wzrost zakażeń pokazuje, że wciąż nie możemy COVID-19 uznać za typową chorobę endemiczną. To wciąż bardzo groźny i nie do końca przewidywalny wirus. Dlatego należy nadal pamiętać i o szczepieniach i o ostrożności, maskach w dużych skupiskach itd.
Jeśli chodzi o szczepienia, rząd wypowiada umowę jednemu z wiodących producentów, z uwagi na brak zainteresowania szczepionkami w Polsce i fakt, że preparaty zalegają w magazynach?
Akurat jeśli chodzi o ten spór, to uważam, że powinno się poszukać kompromisu. I firma powinna podejść bardziej elastycznie – bo liczba zamówionych preparatów była duża, ale to działo się wszystko w sytuacji zagrożenia. To trochę jak z zamawianiem żywności – gdy wiemy, że nadciąga wojna i głód i robimy zapas, często może okazać się on większy, niż realna potrzeba. Z drugiej strony rząd też nie powinien iść całkiem na ostro, bo nie wiemy, czy za jakiś czas te preparaty nie będą nam potrzebne.
A jak sytuacja ze szczepieniami wygląda dziś – nie szczepi się nikt?
Faktycznie jest pełna flauta. Nie ma żadnego zainteresowania. Jeśli ktoś się zgłasza to pojedyncze osoby. Tylko, że po pierwsze – wciąż są ludzie niezaszczepieni, którzy mam nadzieję jednak w końcu przyjmą szczepionki. Po drugie – nie jest tak, że jedna, czy dwie dawki dają ochronę na zawsze. Ona po pewnym czasie spada. Dlatego należy się szczepić kolejną dawką. I tu brakuje mi troszkę odpowiedniej polityki informacyjnej.
Były jakiś czas temu opinie ekspertów o konieczności czwartej dawki. Ale nie ma na razie rekomendacji, by ją przyjmować?
Przeciwnie, jest rekomendacja, wg której każdy senior 80 plus powinien być zaszczepiony czwartą dawką.
A osoby młodsze, z poważnymi schorzeniami?
Tu rekomendacja była wcześniej – lekarz ma prawo wystawić pacjentowi skierowanie na czwartą dawkę szczepionki. Natomiast od kilku dni zaszczepić czwartą dawką może się każdy senior w wieku 80 plus, niezależnie chory, czy zdrowy. Ale nie ma tu i żadnej kampanii informacyjnej. A być powinna.
Przeczytaj też:
SBU: Rosyjscy dowódcy dają rozkazy zabijania cywilów
Znów ostre spięcia między ambasadorem Ukrainy a niemieckimi politykami
Inne tematy w dziale Rozmaitości