- Pobłażliwość nie powstrzyma Putina, ona tylko nakręca jego działania. Dlatego naszym świętym obowiązkiem jest powstrzymanie go. Jesteśmy na swojej ziemi i będziemy ich zabijać, dopóki stąd nie wyjdą. Musimy żywcem wyrwać Putinowi zęby, żeby z jego ust już nigdy więcej nie padły groźby w kierunku Ukrainy, ale także Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii - powiedziała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk.
Wicepremier Ukrainy ostro osądza Niemcy
Wicepremier Ukrainy w rozmowie z wp.pl powiedziała, że "Putin tak zmanipulował Angelę Merkel, że zrobiła z Niemiec i Rosji kraje uzależnione od siebie. Teraz Merkel powinna poprosić cały świat o przebaczenie za to, co stało się w Ukrainie. To jest jej współodpowiedzialność. Ona mówi o dobrych intencjach, a my mówimy, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane"
Jej zdaniem krótkowzroczność Niemiec jest porażająca. Jeśli Niemcy nie wprowadzą całkowitego embarga na import rosyjskich surowców, to Putin będzie chciał eskalować konflikt na całą Europę. Już dziś 75 proc. Rosjan uważa, że po Ukrainie następnym celem ma być Polska.
Pobłażliwość nie powstrzyma Putina, ona tylko nakręca jego działania. Dlatego naszym świętym obowiązkiem jest powstrzymanie go. Jesteśmy na swojej ziemi i będziemy ich zabijać, dopóki stąd nie wyjdą. Musimy żywcem wyrwać Putinowi zęby, żeby z jego ust już nigdy więcej nie padły groźby w kierunku Ukrainy, ale także Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii
Zdaniem Wereszczuk strategicznym błędem Putina było to, że wierzył osobom pokroju Wiktora Medwedczuka, który ostatnio został pojmany, a które "opowiadały bzdury o tym, że wszyscy w zaanektowanych republikach powitają rosyjskich żołnierzy chlebem i solą, że będzie można będzie stworzyć kolejne marionetkowe republiki". Zamiast tego w okupowanych miastach jak Chersoń, Kachowka czy Berdiańsk tysiące osób wychodzą na ulice, by protestować przeciwko okupantom. Jej zdaniem Putin nie przeprowadza tam referendów nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że wie, że poniesie tam porażkę.
Jak Rosjanie traktują jeńców
Wereszczuk powiedziała, że jej zadaniem jest znalezienie tego, co Rosjanie chcą ukryć przed światem, mediami, opinią publiczną, wtedy łatwiej o wymianę jeńców. Np. gdy schwytano poborowych, a Putin publicznie oświadczył, że na wojnę idą tylko żołnierze zawodowi, to bardzo szybko chcieli ich wymienić.
Obecnie w rękach Rosjan znajduje się 700 pojmanych ukraińskich wojskowych i ponad tysiąc cywilów. - Rosjanie łapią nieuzbrojonych ludzi jak terroryści i później żądają, żeby wydać za nich rosyjskich oficerów. Nie możemy pójść na taki krok. Wojskowi są wymieniani tylko na wojskowych, a cywile muszą być puszczani wolno - mówiła.
Na listach jeńców nie ma również kobiet-żołnierek, ponieważ, jak twierdzi Wereszczuk, Rosjanie "nie traktują kobiet jak ludzi". Żołnierki były bite, trzymane w więzieniach, golono im głowy, były także przypadki gwałtów. Na dużą skale trwają deportacje kobiet i dzieci na Syberię, "żeby tam ratowały ich demografię". Szacuje się, że w głąb Rosji wywieziono 40-60 tys. ludzi.
Z kolei Ukraina ma ponad 700 Rosjan w niewoli. Niebawem zostaną przeniesieni do specjalnie przygotowanego obozu dla jeńców, jakiego wymaga prawo międzynarodowe - zapowiedziała wicepremier Ukrainy. Jak relacjonowała, Rosjanie przywożą jeńców stłoczonych w Kamazach i w takich samych warunkach odbierają swoich, nawet gdy są ranni. - To pokazuje, że traktują bez emocji zarówno swoich, jak i naszych ludzi - dodała.
Ukraińskie służby znają tożsamość wojennych katów
W rozmowie z wp.pl Wereszczuk powiedziała, że nowoczesne technologie dzisiaj pozwalają zidentyfikować tożsamość oprawców. - Znajdziemy ich absolutnie wszędzie. Nie ma takiej szpary na świecie, w której mogliby się schować - podkreśliła.
Albo międzynarodowa społeczność pomoże nam stworzyć trybunał międzynarodowy, przed którym Putin i jego poplecznicy poniosą odpowiedzialność za swoje zbrodnie, albo my będziemy ich znajdować, jednego po drugim - i sukcesywnie zabijać
W obwodzie kijowskim działało wiele kamer monitoringu. - Dzięki nim jesteśmy w stanie namierzyć wszystkich Buriatów i Tuwińców, którzy na nas napadali. Wiemy, jak wyglądają, gdzie mieszkają, jak się nazywają oni i ich rodzice. Ci gwałciciele i mordercy myślą, że będą mogli spokojnie wrócić do siebie. Tymczasem my wiemy nawet gdzie, ile i co wysłali białoruską pocztą do domu. Te wszystkie kradzione pralki i miksery z domów w obwodzie kijowskim będą mogli pokazać na swojej "paradzie zwycięstwa" 9 maja. Tyle są warci - dodała ukraińska wicepremier.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka