Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku 26-letniego motocyklisty na trasie S8 w okolicach Zambrowa. Była pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf oraz jej mąż Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego zostali już przesłuchani jako świadkowie - informuje tvn24.pl.
Śledztwo w sprawie wypadku podjęła Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Jej rzecznik poinformował tylko, że "postępowanie wszczęte zostało w kierunku artykułu 177, paragraf 2", który brzmi: "Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
Media: Gersdorf świadkiem tragicznego wypadku. Nie zareagowała
Nagranie z wypadku na S8
Tragiczne zdarzenie na S8 zarejestrował na samochodowej kamerze kabinowej kierowca TIR-a, który włączał się do ruchu. Policja jest w posiadaniu tego nagrania i analizuje zarejestrowany na nim materiał dowodowy. Jak powiedziała anonimowo jedna z osób, które zapoznały się z nagraniem, "widać na nim motocyklistę, który traci panowanie nad pojazdem, przelatuje nad subaru i ostatecznie uderza w barierki energochłonne".
Nagranie to opublikowała TVP INFO na Twitterze:
Samochód sędziów się nie zatrzymał
Samochodem marki subaru podróżowała była pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf oraz jej mąż Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Auto prowadził Zdziennicki. Również z nagranego filmu ma wynikać, że samochód jedynie wyhamował i następnie odjechał z miejsca wypadku.
- Nie mieliśmy żadnego wypadku i do wieczora także świadomości, że po drodze wydarzyło się coś złego - powiedziała w rozmowie z RMF FM była Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf o sytuacji, do której doszło wczoraj na trasie S8 w okolicach Zambrowa.
Oświadczenie Małgorzaty Gersdorf ws. tragicznego wypadku na S8
Policja apeluje do świadków
- W śledztwie weryfikujemy czy zachowanie kierowcy subaru miało wpływ na poślizg w który wpadł motocyklista. A także dlaczego sędziowie nie zatrzymali się by udzielić pomocy. Nie poinformowali również policji o samym wypadku - mówi tvn24.pl oficer z Komendy Głównej Policji, prosząc o zachowanie anonimowości.
Podlaska policja apeluje do świadków zdarzenia, by zgłaszali się pod numer telefonu 477185212 lub przekazywali informacje pod ogólnopolskim numerem alarmowym 112.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Rozmaitości