Dziś podkomisja smoleńska zaprezentuje efekty swoich kilkuletnich prac w formie szczegółowego raportu. Jej szef Antoni Macierewicz powiedział w Polskim Radiu, że przyczyną tragedii sprzed 12 lat były co najmniej dwie eksplozje w Tupolewie.
- Raport zawiera jednoznaczną odpowiedź, jednoznaczną analizę oraz wyniki naszych długotrwałych i niesłychanie trudnych prac; bo trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badań wypadków lotniczych - stwierdził Antoni Macierewicz, przewodniczący podkomisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
- Nigdy dotychczas nie zdarzało się, że komisja, która bada te wypadki ma do czynienia z całkowitym zafałszowanie materiału dowodowego, stąd tak długi proces badawczy, gdyż trzeba było przede wszystkim najpierw wyodrębnić te fragmenty informacji, które są wiarygodne - tłumaczył, dlaczego na końcowy raport opinia publiczna musiała długo czekać.
Zobacz:
- Ze strony rosyjskiej mieliśmy do czynienia z fałszowaniem, ukrywaniem dowodów, niszczeniem dowodów i wspierała to niestety administracja pana Donalda Tuska. Przyczyną techniczną dramatu smoleńskiego były dwie, przynajmniej dwie eksplozje, które zniszczyły ten samolot, ale oczywiście przyczyny były także polityczne, które sprawiły, że administracja strony rosyjskiej zdecydowała się na nieprawdopodobny akt bezprawia, akt agresji wobec Polski - ocenił Macierewicz.
- Był to pierwszy tego typu akt agresji od wielu, wielu lat na arenie międzynarodowej ze strony Rosji, który zapoczątkował agresję militarną, z którą dzisiaj mamy do czynienia na Ukrainie - podkreślił poseł PiS.
Macierewicz powiedział, że badania koncentrowały się na analizowaniu aspektów technicznych, i - jak dodał - "z tego punktu widzenia oczywiście eksplozja była jednym z możliwych wariantów" badanych przez podkomisję.
- Badane bardzo uważnie były przede wszystkim tezy, które sformułowali Rosjanie i ci, którzy kontynuowali koncepcje rosyjskie. mianowicie wina polskich pilotów, wina pana generała (Andrzeja) Błasika i wina pana prezydenta Kaczyńskiego - zaznaczył.
Według niego, "takie tezy były od początku forsowane propagandowo przez stronę rosyjską, a powtarzane przez aparat administracyjny pana Donalda Tuska, w szczególności MSZ" i "powtarzały to także publiczne media Rzeczpospolitej Polskiej i oczywiście bardzo szeroko rozpowszechniały to instytucje spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej w świecie międzynarodowym".
- Nieprawda tej tezy, fałszerstwo tej tezy, skłoniło nas do szukania innych także przyczyn i ostateczną wersją była eksplozja, która znalazła potwierdzenie w materiale dowodowym - wyjaśniał Macierewicz.
W latach 2010-2011 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
W niedzielę wieczorem podczas obchodów 12. rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że "dzisiaj wiemy co się stało. Mamy odpowiedź zweryfikowaną przez wiele ośrodków; będzie to przedstawione opinii publicznej w najbliższym czasie". - Naszym celem jest postawienie wszystkich sprawców przed sądem; mówię to w 12. rocznicę zbrodni, zamachu - podkreślił.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, którym leciała delegacja na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
GW
Inne tematy w dziale Polityka