W ukraińskim mieście Buczy, który doświadczyło bestialstwa rosyjskich wojsk, znajduje się ulica Lecha Kaczyńskiego. To zasługa mera Anatolija Fedoruka, który w 2016 roku zgodził się na nadanie ulicy nazwy polskiego prezydenta.
Ulica Lecha Kaczyńskiego w Buczy
– Bucza jest jednym z pierwszych, o ile nie pierwszym miastem na Ukrainie, które nadało ulicy imię Lecha Kaczyńskiego. To jest wielka zasługa mera Anatolija Fedoruka, który do tej pory sprawuje tę funkcję. Nadając tę nazwę w 2016 roku, władze Buczy były bardzo dumne, że mogą tak uhonorować polskiego prezydenta, bohatera, którego bardzo cenią – powiedział europoseł PiS Karol Karski.
Mer Buczy o rosyjskim bestialstwie
Wśród 320 mieszkańców Buczy pod Kijowem, zabitych przez rosyjskich żołnierzy, nikt nie był wojskowym - powiedział w piątek mer miasta Anatolij Fedoruk w wywiadzie dla portalu Ukrainska Prawda. Podziękował za pomoc humanitarną dla miasta, w tym nadchodzącą z Polski.
W obszernym wywiadzie mer ocenił, że Rosjanie zaczęli zabijać mieszkańców, gdy zdali sobie sprawę, że nie zdobędą Kijowa.
Wyjaśnił, że Bucza nie zdążyła przed inwazją rosyjską stworzyć oddziałów Obrony Terytorialnej. Miasto znalazło się w "szarej strefie", tzn. pomiędzy wojskami rosyjskimi i armią ukraińską, dla której najważniejszym zadaniem było niedopuszczenie Rosjan do Kijowa. – 3 marca Bucza była już całkowicie okupowana i odcięta od Kijowa – powiedział Fedoruk.
Relacjonował, że od 8 marca rano wiedział, że Rosjanie są na ulicy Jabłońskiej (ukr. Jabłunskiej) i przeszukują tam domy. – Wchodzili na każde podwórko, szukali „nazistów”, broni – opisywał. Właśnie z tej ulicy pochodzą zdjęcia zamordowanych cywilów, opublikowane przez media zachodnie w pierwszych dniach kwietnia. Później Rosjanie rozdzielili się na cztery grupy i prowadzili przeszukania w sposób mniej widoczny, mniejszymi siłami.
Pytany o to, ilu mieszkańców ewakuowało się ogółem z Buczy w ciągu wojny, Fedoruk ocenił, że w 50-tysięcznym mieście w czasie okupacji pozostało 3500-3700 mieszkańców.
"Nikt go nie wydał"
Mer powiedział, że podczas okupacji ukrywał się w mieście w różnych miejscach. Nikt go nie wydał. Fedoruk został jednak zatrzymany, choć Rosjanie go nie rozpoznali. Mer widział swoje nazwisko na liście poszukiwanych, którą miał zatrzymujący go wojskowy. Były dwa arkusze z nazwiskami.
Choć nie wychodził od pewnego momentu na zewnątrz, mer był ze swego ukrycia świadkiem zamordowania trzech rodzin przez wojskowych rosyjskich. Ludzie ci jechali samochodami. – Najgorsze uczucie to wtedy, gdy słyszysz i widzisz to, ale siedzisz bezradny – powiedział Fedoruk.
– Według stanu na 6 kwietnia stwierdziliśmy śmierć 320 obywateli. Wśród tych, których rozstrzelały i zakatowały wojska rosyjskie nie ma żadnego wojskowego. (...) Na razie zidentyfikowaliśmy 163 osoby. Nie wykluczam, że wśród zabitych jest część mieszkańców z Hostomla, Błystawycy, dlatego, że ludzie próbowali wyjechać - niektórzy na rowerze, niektórzy autem... – powiedział.
Fedoruk poinformował, że miasto otrzymuje żywność i leki. – Kwestie pomocy humanitarnej mamy rozwiązane dzięki naszym partnerom na Ukrainie i za granicą - są to Litwa i Polska – powiedział mer i zapewnił: „Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie”.
KW
Inne tematy w dziale Polityka