Stany Zjednoczone w celu utrzymania najwyższej możliwej operacyjności w sytuacji, gdy wojna wejdzie w fazę atomu, potrzebować będzie centrum dowodzenia, będącego w stanie funkcjonować nawet w ekstremalnych okolicznościach. Jednym z rozwiązań ma być zaprezentowany samolot dnia zagłady EC-130J produkcji Lockhead Martina.
"Doomsday planes" – latające centra dowodzenia
Samoloty dnia zagłady to maszyny przystosowane do funkcjonowania jako centra dowodzenia w momencie, gdy sytuacja wojenna wymknie się spod kontroli i wejdzie w fazę atomu. USA posiada w swoim arsenale m. in. odpowiednio przystosowane warianty Boeinga E-4. Amerykańska marynarka wojenna wkrótce doczeka się zupełnie nowych maszyn tego typu. Niedawno Lockhead Martin zaprezentował po raz pierwszy rendery modelu EC-130J podczas wystawy Sea-Air Space Exposition zorganizowanej przez Navy League nieopodal Waszyngtonu.
Boeingi do wymiany?
Aktualnie amerykańska Marynarka Wojenna korzysta z Boeingów E-6B, które są w stanie łączyć się oraz dowodzić okrętami podwodnymi wojennej floty z rakietami balistycznymi. Maszyny te określane są skrótem TACAMO – Take Charge And Move Out.
Amerykanie posiadają 16 egzemplarzy takich samolotów i są one w służbie od 1989 roku. W celu uchronienia się przed przestarzałym sprzętem, USA opracowało plany ich ewentualnej wymiany.
EC-130J "Hercules"
"Hercules" to modyfikacja popularnego na całym świecie transportowca C-130, posiadającego cztery silniki turbośmigłowe Rolls Royce AE i nośność rzędu 59 000 kilogramów.
Wersja "doomsday plane" zostanie odpowiednio zmodernizowana. Maszyna otrzyma odpowiednie zabezpieczenia załogi oraz sprzętu. Wyposażona zostanie też w lepszy sprzęt związany z łącznością. Rozpoczęcie testów tego samolotu zaplanowano na 2026 rok.
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka