We wsi Mała Rogań pod Charkowem rosyjscy żołnierze zgromadzili w szkole kobiety w różnym wieku i regularnie je gwałcili. Jedna z ofiar, której udało się uciec, mówiła, że żołnierz bił ją i ciął nożem po twarzy, szyi i włosach.
Human Rights Watch udokumentowała kilka przypadków, w których rosyjskie siły wojskowe dopuściły się naruszeń prawa wojennego wobec ludności cywilnej na okupowanych obszarach obwodów czernihowskiego, charkowskiego i kijowskiego na Ukrainie. Przedstawiciele HRW rozmawiali ze świadkami, ofiarami i lokalnymi mieszkańcami terytoriów okupowanych przez Rosję, osobiście lub telefonicznie.
Jedna z kobiet powiedziała Human Rights Watch, że 13 marca rosyjski żołnierz wielokrotnie zgwałcił ją w szkole we wsi Mała Rogań w obwodzie charkowskim, gdzie schroniła się wraz z rodziną. Powiedziała, że bił ją i ciął nożem po twarzy, szyi i włosach. Następnego dnia kobieta uciekła do Charkowa, gdzie uzyskała pomoc lekarską.
Rosyjscy żołnierze wkroczyli do wioski 25 lutego, jak powiedziała 31-latka. Tego dnia około 40 mieszkańców wsi, głównie kobiet i dziewcząt, schroniło się w piwnicy miejscowej szkoły. Była tam ze swoją 5-letnią córką, matką, 13-letnią siostrą i 24-letnim bratem.
Około północy 13 marca rosyjscy żołnierze siłą wtargnął do szkoły. Jeden z żołnierzy kazał jej iść z nim, po czym wielokrotnie zgwałcił ją w jednej z klas. - Kiedy zakładałam ubranie, żołnierz powiedział mi, że jest Rosjaninem, nazywa się [imię i nazwisko zastrzeżone] i ma 20 lat. Powiedział, że przypominam mu dziewczynę, z którą chodził do szkoły - relacjonowała kobieta.
Zaczął jej grozić, że ma robić to, co jej każe, jeśli chce jeszcze zobaczyć swoje dziecko. "Żołnierz zgwałcił ją ponownie, przystawił jej nóż do gardła i przeciął skórę na szyi. Przeciął jej również nożem policzek i odciął część włosów. Uderzył ją książką w twarz i wielokrotnie spoliczkował. Na zdjęciach, które udostępniła Human Rights Watch, datowanych na 19 i 20 marca, widać ślady cięć i siniaki na jej szyi i twarzy" - czytamy na stronie HRW.
Kobiecie udało się wraz z rodziną uciec pieszo do Charkowa, gdzie wolontariusze udzielili jej podstawowej pomocy medycznej. Zamieszkali w schronie przeciwbombowym. "Jestem szczęśliwa, że żyję" - powiedziała.
Wśród relacji dokumentujących wycofywanie się wojsk rosyjskich spod Kijowa jest też makabryczne znalezisko na drodze. Pod kocem znajdują się ciała 4-5 nagich kobiet, które Rosjanie próbowali spalić. Widać na nich ślady gwałtu.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka