Jarosław Kaczyński nazwał taktykę wojsk rosyjskich na Ukrainie "ludobójczą", która ma zmusić okupowany kraj do poddania się. Prezes PiS zdradził "Gazecie Polskiej", czy chciałby, by Polska stała się w przyszłości mocarstwem atomowym.
- Federacja Rosyjska ponosi ciężkie straty, z ludźmi wśród ścisłego dowództwa włącznie. To wszystko świadczy o tym, że ta sytuacja nie ma na dziś oczywistych rozstrzygnięć. Rosjanie przygotowują się do nowej ofensywy, ściągają wojska z różnych części świata, ale nikt nie potrafi odpowiedzieć, czy te siły zmienią sytuację na froncie - analizował postępy walk na froncie i kondycję armii rosyjskiej Jarosław Kaczyński w prawicowym tygodniku.
Zobacz:
Krajowy Plan Odbudowy. Pakt premiera, prezydenta i MSZ przeciwko Ziobrze
Przeprowadził wywiad z Korwin-Mikke. Publiczne radio zrywa współpracę z dziennikarzem
Były szef polskiego MSZ pyta KE o ekologów na usługach Kremla. "Agenci wpływu Putina"
- Należy przychylić się do jednego z ostatnich komunikatów Pentagonu, w którym mowa jest o długiej wojnie. Też tak uważam. Wszystko wskazuje na to, że to będzie długa wojna - dodał wicepremier.
Rosjanie, widząc swoją bezradność, idą w stronę eskalacji okrucieństwa - stwierdził.
- Kreml zaordynował inną taktykę – na wyniszczenie. Będzie bombardować, ostrzeliwać budynki cywilne, by siać śmierć i przerażenie. Celem Rosjan jest złamanie woli walki Ukraińców poprzez okrucieństwo. To taktyka na wskroś zbrodnicza, która ma ludzi przerazić, zabić lub wypędzić - powiedział Kaczyński.
- Szybkiego końca tego ludobójstwa nie będzie. Tym bardziej, że ono nie spotyka się z adekwatną odpowiedzią świata - przekonywał prezes PiS, który w czasie niedawnej wizyty w Kijowie apelował o utworzenie misji humanitarnej "NATO albo szerszego układu", by zatrzymać mordowanie cywilów.
W przekonaniu Kaczyńskiego, konieczne jest wzmocnienie sankcji i uderzenie w to, co Moskwę zaboli: ropę i porty.
- Ale Zachód musi chcieć uderzyć Rosję na poważnie. Takie sankcje zadziałałyby szybko. Nie z dnia na dzień, lecz szybko. Jednak cały czas w tej sprawie jest weto Niemiec - mówił "Gazecie Polskiej".
Według Kaczyńskiego, taka postawa Niemiec wynika z ich interesów i uzależnienia gospodarczego od Moskwy. Jak wspomniał, Niemcy ciągle widzą się w roli partnera Moskwy, a jej surowce energetyczne są uznawane za podstawę ekspansji niemieckiej gospodarki.
Prezes PiS przyznał też, że zawsze istnieje możliwość rozszerzenia się wojny poza Ukrainę, jednak zastrzegł, że nie jest to dziś opcja bardzo prawdopodobna. Państwo z liczną i świetnie uzbrojoną armią to państwo bezpieczne, dlatego partia rządząca postawiła na modernizację wojska - argumentował w wywiadzie.
Czy Polska powinna rozważać posiadanie broni atomowej? Kaczyński nie miał złudzeń. - Jako obywatel mogę powiedzieć, iż chciałbym, by Polska miała broń atomową. Jako odpowiedzialny polityk muszę ocenić ten pomysł jako nierealny - odparł.
GW
Inne tematy w dziale Polityka