Rosjanie zbombardowali cmentarz wojenny, na którym spoczywają polscy oficerowie
Rosyjska bomba kasetowa spadła na cmentarz wojenny w Charkowie, na którym spoczywają oficerowie Wojska Polskiego zamordowani z rozkazu Stalina - poinformował w środę znajdujący się na miejscu zdarzenia reporter PAP Andrzej Lange. Barbarzyństwo Rosjan oburzyło wicepremiera Piotra Glińskiego.
- Na cmentarzu widać ślady po wybuchach, pociski trafiły - symbolicznie - w tabliczki z nazwiskami polskich oficerów zamordowanych przez NKWD - poinformował dziennikarz PAP.
- Na krzyżach widać ślady po odłamkach, widzimy leje po bombach - dodał.
Symboliczne miejsce
Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie-Piatichatkach wzniesiono w latach 1999–2000. Jest to miejsce pochówku ofiar stalinowskiej czystki z lat 1937-38, a także oficerów Wojska Polskiego rozstrzelanych podczas zbrodni katyńskiej w 1940 r.
W lesie pod Charkowem - w pobliżu sanatorium NKWD - w 1940 r. grzebano przywożone ciężarówkami zwłoki polskich oficerów, mordowanych w piwnicach gmachu NKWD w Charkowie. Pierwszy transport wyruszył ze Starobielska do Charkowa w nocy 5/6 kwietnia 1940 r.
Wiceprezes Rady Ministrów Piotr Gliński ocenił rosyjski atak jako "zbrodniczy czyn, który stawia Rosję poza nawiasem cywilizowanego świata".
Na cmentarzu pochowany jest m.in. dziadek ministra spraw zagranicznych Polski - Zbigniewa Raua.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka