Wojna na Ukrainie nie zakończy wojny polsko-polskiej, bo nie jest to w interesie głównych graczy. Przyjazd milionów Ukraińców może być dla Polski korzystny. W Rosji nie da się tak po prostu skopiować wzorce demokratyczne – mówił Marcin Palade, socjolog, specjalista w dziedzinie sondaży i badań społecznych.
Salon24Marcin Palade był gościem Sławomira Jastrzębowskiego w programie "Jastrzębowski Wyciska". Na początku został zapytany o to, czy wojna polsko-polska się skończy w związku z sytuacją na Ukrainie. „Na pewno się nie skończy, bo jest w interesie głównych aktorów tego konfliktu. Batalii, która toczy się nie od kilku tygodni, ale od 2005 roku” – mówił Palade. Przypomniał, że wtedy wszyscy spodziewali się koalicji PO-PiS. Ale po wyborach obie formacje nie dogadały się, poszły na wojnę, a podział na Polskę postsolidarnościową i postkomunistyczną został zastąpiony podziałem na Polskę liberalną i solidarną. „Nic nie wskazuje, by ten podział przestał obowiązywać” – mówił Marcin Palade.
Zobacz rozmowę:
Przeczytaj też:
Wielcy polscy ekonomiści na monetach kolekcjonerskich NBP
Solidarność ludzi, nie polityków
Pytany o to, czy jednak nie a czegoś takiego jak wspólny polski interes, polska dusza, skoro tak wielu Polaków bezinteresownie zdecydowało się na pomoc Ukrainie, a na granicę jeździli ludzie niezależnie od podziałów – pisowcy, platformersi, lewacy, Marcin Palade podkreślił, że w bezprecedensową pomoc dla Ukrainy angażowali się nie politycy, ale zwykli ludzie. „Przyjęliśmy dwa miliony ludzi. O czym zapominają główne strony sporu, był to wspólny wysiłek agend rządowych, samorządów, ale przede wszystkim ludzi, zwykłego Kowalskiego czy Nowaka, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. I pokazać to, co mamy najlepsze, czyli umiejętność mobilizowania się w sytuacji krytycznej” – powiedział Marcin Palade. Podkreślił, że Polacy sami mają tragiczne doświadczenie z napaścią ze strony sąsiadów, więc doskonale rozumieją tragedię, z jaką zmagają się Ukraińcy. „Ale to zaangażowanie na poziomie społeczeństwa. Strony sporu politycznego absolutnie nie są zainteresowane tym, aby go wyciszyć” – zaznaczył. Zdaniem socjologa jest też konkretny powód. To kalendarz wyborczy, zbliżające się wybory. Nie ma więc powodu, by teraz spór został zażegnany.
Pozytywny wpływ migracji
Sławomir Jastrzębowski spytał swojego rozmówcę o to, czy przyjazd do Polski tak ogromnej liczby uchodźców będzie dla Polski korzystny. Zdaniem Marcina Palade, jak dotąd obecność Ukraińców była dla naszego kraju opłacalna. „Mieliśmy od miliona do półtora miliona Ukraińców, którzy pracowali w Polsce, wypełniali luki w różnych segmentach gospodarki. Oni mieli wpływ na polskie PKB” – mówił Marcin Palade. Podkreślił jednak, że teraz sytuacja mogła się nieco zmienić, ponieważ ogromny odsetek uchodźców stanowią kobiety z dziećmi. Wiele tych kobiet, szczególnie tych najmłodszych nie będzie w stanie podjąć pracy zarobkowej. Marcin Palade opowiedział też historię koleżanki swojej córki, której siostra urodziła chłopca w Charkowie. Musieli uciekać ze szpitala, przekroczyli granicę po kilkunastu dniach. Przemieszczali się bardzo wolo, bo młoda mama była po cesarce, miała bardzo duże problemy zdrowotne, i musiała uciekać przed bombami rosyjskimi.
Miliony Ukraińców zmieniają Polskę
Zdaniem gościa programu Jastrzębowski wyciska, przyjazd tak wielkiej grupy Ukraińców wpłynie na polską demografię. „Mamy do czynienia z sytuacją, której nie obserwowaliśmy od lat. „W bardzo krótkim odstępie czasu trafiło do nas 2 miliony sto tysięcy ludzi. Poza tym nie mamy do czynienia z równomiernym rozmieszczeniem tej fali, ale ona się koncentruje na dużych aglomeracjach. Warszawa, Kraków, Poznań. To już widać. Ten proces będzie kontynuowany” – przekonywał Marcin Palade.
Podkreślił, że owszem, część uchodźców pojedzie dalej na Zachód. Ale większość jednak zostanie w Polsce. „Również ci, którzy przyjeżdżali wcześniej woleli zostawać tu. Bo bliższy język, bliżej do ojczystego kraju”.
Sondaże oddają ducha, nie materię
Gość programu został zapytany o sondaż, wg którego ponad połowa Polaków chce misji pokojowej NATO na Ukrainie, a ponad ¼ obawia się jej. „W czasie ideowego rozchwiania te pomiary oddają bardziej ducha niż materię. Gdyby to pytanie rozszerzyć o informację, ze taka misja oznaczałaby atak z okręgu królewieckiego na Polskę, to na pewno odpowiedź byłaby nieco inna. Jednocześnie jednak przyznał, ze Rosja jest nieobliczalna, a atak na Polskę może nastąpić i bez misji pokojowej NATO na Ukrainie. Wg Marcina Palade w przypadku Rosji jak w przypadku krajów arabskich nie da się przenieść modelu demokracji z Zachodu.
Odniósł się też do sondażu, wg którego większość Rosjan dopuszcza atak na Polskę, inne kraje, użycie broni nuklearnej. Pamiętać należy że w Rosji nie ma alternatywy dla oficjalnego przekazu mówiącego o tym, że to nie wojna, ale operacja specjalna. Żeby zrozumieć Rosjanina trzeba mieć na uwadze to, że tam jest element z dumy wielkości Rosji. Dominuje myślenie: „Możemy pić bimber, jeść kawałek chleba z kawałkiem słoniny, ale ważne, by posunąć się dalej od naszych granic”.
Dobry prognostyk na przyszłość
Pytany o to, jak to się skończy, Marcin Palade powiedział, że to pytanie do strategów wojskowych. Nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że obrona ze strony Ukraińców jest zaskoczeniem. „To był naród zawsze bardzo bitny. Ukraińcy udowodnili, że kozaczyznę mają we krwi. A to doby prognostyk na przyszłość. Musimy zrobić wszystko, by utrzymać integralność Ukrainy, bo Ukraińcy podobnie jak my wiedzą, że ze strony Rosji nie można spodziewać się niczego dobrego” – podsumował gość Sławomira Jastrzębowskiego.
Przeczytaj też:
Amerykański generał: Potrzebna dywizja pancerna wokół obwodu kaliningradzkiego
Po wybuchu wojny wyzwania Polski są potężne. Nie wystarczy cofnięcie Polskiego Ładu
Były szef MON bez złudzeń: Rosja zrobi wszystko, by atak na Polskę był realny
Schrony w Polsce pomieszczą zaledwie 3 proc. ludności. Co z resztą?
Inne tematy w dziale Polityka