Jeden z rosyjskich żołnierzy w rozmowie z dziewczyną przyznał, że aż ośmiu jego kolegów mogło umrzeć po zjedzeniu pasztecików, przygotowanych przez ukraińską babcię. Nagranie przechwyciły służby.
- Nie mamy tu nic do żarcia. Wczoraj zwędziliśmy kaczkę! Jeśli się uda, obrabiamy sklepy, bierzemy papierosy, jedzenie. Bo nic nie mamy, rozumiesz? Głodujemy! - żali się swojej partnerce oficer, wysłany na Ukrainę. Nagranie opublikował na Telegramie doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko.
Dziewczyna - na podstawie doniesień w rosyjskich telewizjach - mówi Rosjaninowi, że nie powinno być problemu z jedzeniem, bo przynosi je miejscowa ludność, a seniorki ze łzami w oczach cieszą się, że Ukraina zostanie "wyzwolona". Chłopak zaburzył jej światopogląd.
- Jasne! Raz jedna babcia nakarmiła nas pasztecikami i ośmiu chłopaków pojechało do domu w cynkowych trumnach! - opisał żołnierz armii Władimira Putina. - Jak to, to czym ich nakarmiła? – dopyta kobieta. - Trucizną - usłyszała w odpowiedzi.
Rosyjscy żołdacy często dopuszczają się grabieży w sklepach, filiach bankowych czy w prywatnych mieszkaniach. W sieci pełno jest nagrań, jak okupant porywa kury z gospodarstwa, mandarynki i jedzenie z placówek handlowych albo pieniądze. W przechwyconych przez ukraińskie służby rozmowach chwalą się, że ukradli Ukraińcom telewizor albo sprzęt AGD.
Zobacz:
"Pomoc uchodźcom konieczna. W tej sytuacji trzeba zrezygnować z niektórych inwestycji"
CBA odpowiada Tuskowi. Służby domagają się jednego słowa od lidera PO
Rosja testuje na Ukrainie śmiercionośne pociski. I wysyła sygnał do NATO
GW
Inne tematy w dziale Polityka