Gościem najnowszej rozmowy z cyklu "Jastrzębowski wyciska" był historyk i publicysta TVP Piotr Gursztyn. Podczas spotkania poruszono m. in. temat delegacji w Kijowie z udziałem premierów Polski, Czech i Słowenii w związku z wojną na Ukrainie.
Delegacja do Kijowa
Na samym początku rozmowy Jastrzębowski zauważył, że wizyta liderów Polski, Czech i Słowenii przypomina sytuację z 2008 roku, kiedy ofiarą ataków ze strony Rosji była Gruzja.
— Tbilisi było zagrożone, ale nie w ten sposób jak Kijów. Na Tbilisi jeszcze wtedy nie spadały bomby, ani rakiety, więc tu jest rzecz bardzo mocna. Ten konflikt w Gruzji był częściowo zlokalizowany, a agresja na Ukrainę jest pełnoskalowa. Całe terytorium Ukrainy jest bombardowane i atakowane.
Zobacz też:
Imponujący ruch liderów państw
Gursztyn zauważył, że wyjazd do Kijowa jest doceniany wśród opinii publicznej, nie tylko wśród osób popierających obecny rząd w Polsce.
— Reakcja ludzi (...), nawet tych opozycyjnie nastawionych do obecnie rządzących w Polsce jest taka, że jest to imponujące. Ja mogę powiedzieć to samo – to jest naprawdę imponujący ruch, na pewno bardzo ważny i mam nadzieję, że przyniesie jakieś efekty. — mówił Gursztyn.
Gursztyn o bierności ze strony Zachodu
— Miałem poczucie bierności ze strony szeroko pojętego Zachodu. Nie znamy reakcji na atak w Jaworowie. Mam nadzieję, że jakaś będzie.
Zaznaczył, że jako opinia publiczna nie jest możliwe, by wiedzieć wszystko na temat wojny, a całej prawdy, być może, dowie się dopiero następne pokolenie.
Czy publiczne informowanie o wizycie jest bezpieczne?
Jastrzębowski podważył bezpieczeństwo delegacji, pytając czy słuszne jest informowanie o niej w mediach. Podkreślił, że skoro Rosjanie wiedzą o wizycie, to teoretycznie możliwe jest, że wydarzy się jakieś nieszczęście.
— Myślę, że Ruscy i tak by wiedzieli — odparł Gursztyn.
W dalszej części odpowiedzi zaznaczył, że szczególnie ważna podczas wojny jest psychologia.
— Dlaczego Rosjanie przegrywają na Ukrainie? (...) Bo nie przewidzieli, że Ukraińcy w ciągu kilku lat, od 2014, przeszli taką transformację tożsamościową – czyli psychologiczną – że są tak silni jako wspólnota, że chcą walczyć, są gotowi umierać i są zdeterminowani. Różnego rodzaju tyrani, tacy jak Putin, wielokrotnie popełniali ten błąd, że oni nie doceniali ludzi jako wspólnot.
Dlaczego inni nie pojechali?
Prowadzący rozmowę Sławomir Jastrzębowski podkreślił, że gdy dowiedział się o delegacji premierów Polski, Czechów i Słowenii do Kijowa stwierdził, że to ogromny wyraz wsparcia dla Ukrainy. Zauważył jednak, że na taki gest nie zdecydowali się liderzy innych państw UE. Gursztyn przyznał, że jest to dla niego zagwozdka.
— Litwinów, Łotyszy i Estończyków zwalniam z tego obowiązku, bo oni od samego początku tego konfliktu (...) ryzykują w sposób straszliwy. (...) Ryzykowali dużo więcej niż my i to trzeba podkreślać. — powiedział Gursztyn. — Rzeczywiście fajnie by było, gdyby ktoś z tego "starego Zachodu" dołączył do tego.
Zaznaczył, że pocieszający jest fakt mówiący o tym, że delegacja do Kijowa była organizowana w porozumieniu z instytucjami unijnymi, które to autoryzowały. Podkreślił również, że jest to szczególnie ważne dla Ukraińców, którzy "walczą za nas" i każde wsparcie jest im niezbędne.
Zobacz całą rozmowę na kanale Salon24 w serwisie YouTube:
RB
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka